Wydarzenia

Zacząć sezon od dobrego Ruchu

2014-07-20 15:04:40
Zawodnicy Śląska Wrocław zainaugurują dziś rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy. W pierwszym meczu nowego sezonu WKS podejmuje zespół Ruchu Chorzów, który w ubiegłej ligowej kampanii zdobył brązowe medale. Zapowiada się interesujące widowisko z nadziejami, że to Śląsk wykona dziś dobry ruch i zacznie sezon od zwycięstwa.
50 dni temu Śląsk Wrocław rozegrał swój ostatni mecz ligowy. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego rozgromili w tym spotkaniu 5:1 Koronę Kielce i zakończyli ubiegły sezon na 9. miejscu w ligowej tabeli, zostając przy tym „małym mistrzem”, który okazał się najlepszy wśród zespołów grupy spadkowej. Ruch Chorzów kończył ubiegły rok piłkarski w znacznie lepszych nastrojach - zespół z Górnego Śląska, po ostatnim gwizdku ligowej kampanii schodził z boiska z brązowymi medalami na szyjach, mimo że po pierwszych kolejkach Niebiescy wylądowali nawet na miejscu grożącym spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Patrząc więc na ubiegłoroczny dorobek, to za faworytów należałoby uznać dzisiejszych gości, choć ich zawodnicy tonują nastroje huraoptymizmu. - Po brązowych medalach z zeszłego sezonu, teraz musimy znaleźć odpowiednie proporcje pomiędzy pewnością siebie a pychą. Nie możemy się obawiać żadnego przeciwnika, bo wygrać potrafimy z każdym. Jednocześnie musimy mieć pokorę, bo piłka strasznie szybko sprowadza na ziemię - mówi doświadczony pomocnik chorzowskiej ekipy Łukasz Surma.

Poza całokształtem gry w ubiegłym sezonie, w roli faworytów chorzowian stawiają również wyniki ich bezpośrednich starć ze Śląskiem. W poprzedniej kampanii ligowej Niebiescy przed własną publicznością zremisowali z WKS-em 1:1 (gola dla Śląska zdobył Tomasz Hołota) i zwyciężyli we Wrocławiu 3:2 (bramki Marco Paixao i Lubosa Adamca). Co interesujące, drugi z tych meczów był ostatnim starciem jakie zielono-biało-czerwoni przegrali przed własną publicznością w T-Mobile Ekstraklasie. Po tym meczu z posadą szkoleniowca wrocławian pożegnał się również Stanislav Levy. Od tamtej pory jednak Śląsk zaznał tylko jednej porażki w starciu z bydgoskim Zawiszą i zanotował rewelacyjną końcówkę sezonu, w której nie przegrał przez 9 spotkań i stracił jedynie 4 gole. Wrocławianie przystępują więc do inauguracji sezonu pewni swego i w dobrych nastrojach. Dodatkowo, drużyna Tadeusza Pawłowskiego nie przegrywała również w żadnym z przedsezonowych spotkań sparingowych. Pokonanego Śląska nie widzieliśmy więc już od prawie 4 miesięcy! Szkoleniowiec WKS-u nie dopuszcza do siebie myśli, że ta passa może dobiec końca. - Mamy respekt przed Ruchem, jako drużyną i jej historią. Jednak my jesteśmy Śląskiem Wrocław i musimy patrzeć na swoją grę - mówi przed meczem Tadeusz Pawłowski. - Nie interesują mnie wyniki Ruchu w europejskich pucharach. Skupiam się głównie na naszej drużynie i na zbudowaniu jej siły. Mamy świadomość jak gra nasz przeciwnik, że jego atutami są doświadczenie i stałe fragmenty gry - dodaje opiekun zielono-biało-czerwonych.

Start Ruchu w eliminacjach do Ligi Europy również można traktować w kategoriach przewagi Śląska Wrocław. Chorzowianie w czwartek zwyciężyli 3:2 z zespołem FC Vaduz i jako jedyni z polskich drużyn na europejskim froncie osiągnęli w miarę przyzwoity wynik. Optymizm po skromnym zwycięstwie może być jednak niewystarczającym bodźcem do dobrego występu w dzisiejszej potyczce, a większe znaczenie może mieć zmęczenie Niebieskich. Mimo że Łukasz Surma zapewnia, iż organizmy chorzowskim zawodników są gotowe do gry co trzy dni, to wąska kadra Ruchu może mieć problemy z równą grą przez 90 minut we Wrocławiu, w którym zapowiada się wieczór z ok. 30 st. Celsjusza na termometrach.

Argumentów przeciwko dzisiejszym gościom dodaje również historia. W ostatnich pięciu latach chorzowianie trzykrotnie plasowali się na podium i za każdym razem, w następnych sezonach notowali skrajnie inne rozstrzygnięcia. Najgorzej zaprezentowali się w rozgrywkach 2012/2013, gdy wylądowali finalnie na 15. miejscu w ligowej tabeli i utrzymali się wyłącznie dzięki temu, że wymogów licencyjnych nie spełniła Polonia Warszawa. Statystyka pokazuje więc, że i tym razem drużyna z Cichej może mieć spore problemy z powtórzeniem zeszłosezonowego sukcesu.

A kogo należy uznać za faworyta uwzględniając kadrowe personalia? Niebiescy w trakcie letniej przerwy raczej się osłabili. Chorzowską ekipę opuściło dwóch drogich w utrzymaniu zawodników o imieniu Maciej - Jankowski i Sadlok, którzy mogli jednak zapewnić odpowiednią jakość gry (potwierdził to w weekend szczególnie Sadlok, który zdobył w barwach krakowskiej Wisły gola). Bolesna może okazać się również strata Jankowskiego, bez którego w kadrze Ruchu pozostaje jedynie dwóch napastników, a jednym z nich jest niedoświadczony i borykający się z kontuzjami Michał Efir. Brak „zębów” Niebieskich obnażył trochę wspominany wcześniej mecz w Lidze Europy, gdy w zdobywaniu bramek pierwszą linię zespołu musiał wyręczać doświadczony obrońca Piotr Stawarczyk.

Transferowy bilans WKS-u, dzięki ostatnim rozstrzygnięciom nie wypada tak słabo jak ten reprezentowany przez dzisiejszych gości. Po zakończeniu ubiegłego sezonu z drużyną Śląska Wrocław pożegnało się kilku doświadczonych zawodników, z którymi klub zdecydował się nie przedłużać kontraktów. Wolnymi zawodnikami stali się: Sylwester Patejuk, Adam Kokoszka, Przemysław Kaźmierczak, Dalibor Stevanović i Marian Kelemen. Fani WKS-u szczególnie ubolewali nad stratą tego ostatniego, który we wrocławskiej drużynie wyśrubował swój rekord minut bez puszczonego gola. Słowackiego bramkarza postara się zastąpić ktoś z trójki: Wojciech Pawłowski, Mariusz Pawełek, Jakub Wrąbel. Wspomniany przed chwilą Pawełek jest jedną z nowych twarzy, jakie kibice Śląska zobaczą w swojej drużynie. Poza doświadczonym bramkarzem, który trzykrotnie w barwach Wisły Kraków wygrywał ekstraklasę, do zespołu zielono-biało-czerwonych dołączyli: Karol Angielski (poprzednio Korona Kielce), Waldemar Gancarczyk (MKS Oława), Michał Bartkowiak (Górnik Wałbrzych) i Piotr Celeban (FC Vaslui). Zwłaszcza przyjście popularnego „Celika” mocno ucieszyło wrocławskich kibiców, którzy pamiętają jeszcze świetnie zestawiony blok defensywny, w którym brylował waleczny obrońca. Sam zawodnik również nie krył zadowolenia ze swojego powrotu do Wrocławia. - Jestem teraz tutaj w Śląsku, gdzie się czuję najlepiej, gdzie osiągnąłem sukces - mówił na powitalnej konferencji prasowej. - Nie zmieniłem się, może jestem bardziej doświadczony. Dalej będę wykonywał swój zawód w stu procentach. Na boisku daję z siebie maksimum - czy to trening, czy mecz. Będę umierał za Śląsk. To jest najważniejsze - zaznaczał chwilę po podpisaniu rocznego kontraktu.

Co bardzo ważne, w piątek wieczorem do Wrocławia dotarły certyfikaty Celebana i Pawełka i wiadomo, że dziś obydwu będziemy mogli zobaczyć w meczowej osiemnastce. Zabraknie w niej oczywiście leczących urazy Juana Calaorro i Marco Paixao. Strata tego drugiego ogłoszona została w mediach jako katastrofa, po której WKS będzie miał problemy ze zdobywaniem bramek. W spotkaniach kontrolnych te przewidywania się jednak nie sprawdziły - Śląsk regularnie trafia do siatki rywali i uczynił to w okresie przygotowawczym aż dziesięciokrotnie. Tylko jednego gola zdobył Marco, a reszta rozłożyła się równomiernie na całą drużynę. Przed dzisiejszym spotkaniem można więc na grę ofensywną wrocławian patrzeć z optymizmem.

Wydaje się, że wskazując faworyta dzisiejszych zawodów, szala przechyla się nieznacznie na korzyść Śląska. Trzeba jednak pamiętać, że początek sezonu rządzi się swoimi sprawami i jego rozstrzygnięcia potrafią zaskoczyć. Lepiej więc dywagacje na temat tego, który z zespołów lepiej zacznie kampanię 2014/2015 odstawić na bok i samemu zobaczyć to dziś wieczorem. Pierwszy gwizdek spotkania, które odbędzie się na Stadionie Wrocław, już o godzinie 18.

Mateusz Kondrat
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław