Wydarzenia

Żukowski: Nie boję się rywalizacji

2011-07-02 14:30:05
- Będę pracować na to, by dostać szansę i udowodnić, że nie jestem od nikogo gorszy - deklaruje Krzysztof Żukowski. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z nowym bramkarzem Śląska Wrocław.
Do Śląska trafiłeś z Floty Świnoujście. Po tych kilkunastu dniach pobytu z drużyną widzisz już jakieś zasadnicze różnice między Ekstraklasą a pierwszą ligą?
Przede wszystkim widać różnicę w umiejętnościach indywidualnych zawodników. Piłkarze Ekstraklasy przeważają pod względem taktycznym, więcej widzą na boisku, potrafią skarcić bramkarza odpowiednim strzałem. To nie jest jednak tak, że szybciej biegają czy mocniej kopią piłkę. Ale oczywiście różnica jest odczuwalna, co dla mnie ma tylko dobre strony, bo wiem, że mogę się od nich wiele nauczyć.

Śląsk obserwował Cię już od pewnego czasu. Zdawałeś sobie w ogóle z tego sprawę?
Szczerze mówiąc nic o tym nie wiedziałem. Czasami tylko dochodziły mnie słuchy, że ktoś ma się pojawić na trybunach, ale nie orientowałem się, jaki klub ta osoba reprezentuje. O Śląsku nic mi nikt nie mówił, choć muszę uczciwie przyznać, że miałem sygnały o zainteresowaniu moją osobą ze strony innych klubów Ekstraklasy. Były nawet wstępne rozmowy, ale podczas sezonu starałem się tym za bardzo nie podpalać. Chciałem po prostu dobrze grać, a nie zaprzątać sobie głowę pozasportowymi tematami.

Skoro interesowały się Tobą inne kluby Ekstraklasy, to dlaczego wybrałeś akurat ofertę ze Śląska?
To łatwe pytanie – Śląsk jest wicemistrzem Polski, który zagra w europejskich pucharach. W środowisku piłkarskim klub jest postrzegany jako stabilne miejsce, w którym można podnosić swoje umiejętności. Jestem bramkarzem, więc osoba Mariana Kelemena też była dla mnie magnesem. Moim zdaniem to jeden z najlepszych golkiperów występujących w Polsce. Wygranie rywalizacji z zawodnikiem takiej klasy byłoby naprawdę czymś wielkim.

Widzę, że wysoko stawiasz sobie poprzeczkę.
Tak, ale chyba nie jest to coś złego, że chcę być coraz lepszym piłkarzem? Ogromnie szanuję Mariana, ale to naturalne, że prędzej czy później liczę na bardziej regularne występy w Śląsku. Będę pracować na to, by w końcu dostać swoją szansę i udowodnić, że nie jestem od nikogo gorszy.

Zadanie o tyle trudne, że po Twoim przyjściu Śląsk ma teraz trzech bramkarzy. Któryś z was nie zmieści się nawet na ławce, tylko będzie musiał oglądać spotkania z trybun.
Przede wszystkim trzech bramkarzy to duży komfort dla trenera i całego zespołu. Oczywiście nie życzę nikomu z nas źle, ale przy takiej ilości spotkań prędzej czy później muszą pojawić się kartki czy – odpukać – kontuzje. Taki jest futbol. Na pewno, tak jak każdy z nas, nie będę chciał siedzieć na trybunach, bo chcę grać. Ale od słów do czynów jest daleka droga i wiem, że czeka mnie sporo pracy, by ten cel osiągnąć. Nie boję się jednak rywalizacji, a ostateczną decyzję podejmie sztab szkoleniowy.

Masz za sobą świetny sezon w drużynie, która była rewelacją pierwszej ligi. Czy w trakcie rozgrywek zastanawiałeś się, jak mogą się potoczyć Twoje losy po ostatnim ligowym pojedynku, do jakiego dobrego klubu możesz trafić?
Szczerze mówiąc koncentrowałem się na każdym następnym meczu. Starałem się nie wybiegać za bardzo w przyszłość, bo mogło to przynieść odwrotne rezultaty. Tak naprawdę to koledzy wypychali mnie z Floty. Ciągle mi powtarzali, że po sezonie na pewno czekają mnie przenosiny do Ekstraklasy. I okazało się, że mieli rację. Nie ukrywam, że było mi bardzo miło z tego powodu. Ich słowa na pewno mobilizowały mnie do lepszej pracy. Nawiasem mówiąc szkoda, że nie udało się awansować. Mieliśmy naprawdę fajna drużynę. Być może ten balon był niepotrzebnie pompowany? Gdyby we Flocie zostali ci sami zawodnicy, to jestem przekonany, że przy większym nakładzie finansowym zespół miałby szansę na awans w przyszłym sezonie.

O różnicach sportowych między Ekstraklasą a I ligą już mówiłeś. A jak to wygląda jeśli chodzi o kwestie organizacyjne?
Floty nie da się w ogóle porównać ze Śląskiem. Różnica jest bardzo duża. Już sam budżet o tym mówi. Baza wrocławskiego klubu, cała infrastruktura – to robi wrażenie. Tym bardziej cenny był wynik, jaki udało nam się osiągnąć w Świnoujściu. Duże znaczenie miała też świetna atmosfera we Flocie. Na zakończenie sezonu rozmawialiśmy z chłopakami o tym, jak ważny był ten element w naszej walce o Ekstraklasę. Muszę jednak zaznaczyć, że podobnie jest we Wrocławiu. Atmosfera w szatni Śląska jest kapitalna.

Nowemu piłkarzowi łatwiej jest wkomponować się w zespół, gdy kogoś w nim zna. W Twoim przypadku jest to Mariusz Pawelec, z którym grałeś w Górniku Łęczna. Przed przyjściem do Śląska miałeś tu jeszcze innych znajomych?
W Łęcznej poznałem również Remka Jezierskiego, a Piotrka Celebana w kadrze młodzieżowej u trenera Andrzeja Zamilskiego. Z Piotrkiem na zgrupowaniach mieszkaliśmy nawet w jednym pokoju. Poza tą trójką nie znałem już nikogo. Ale nie było problemów z wkomponowaniem się do drużyny. Darek Sztylka i Sebastian Mila bardzo mi w tym pomogli. Takie przyjęcie na pewno pomaga, choć zdaję sobie sprawę, że prawdziwą akceptację w zespole zyskuje się wtedy, gdy wnosi się do niego coś pod względem sportowym. To jeszcze przede mną.

Wystąpiłeś już w dwóch pojedynkach sparingowych Śląska. Jak Ci się grało z nowymi kolegami?
To raczej trzeba by się chłopaków zapytać, jak im się grało ze mną. Dla nich to na pewno coś nowego. Jeszcze mnie nie znają, nie wiedzą, jaki mam styl, czy wychodzę wysoko, czy kurczowo trzymam się linii bramkowej. A co do meczów, to chyba nie było najgorzej. W żadnym z nich nie wpuściłem bramki, co na pewno ma jakieś znaczenie. Ale to już za nami, teraz liczą się kolejne spotkania. Chciałbym dostać szansę gry w następnych sparingach. A co będzie dalej, zobaczymy.

Jak oceniasz pierwsze zgrupowanie w Spale i obecne w Chorwacji?
Bomba. Warunki mamy naprawdę doskonałe. Świetne boisko, kapitalna odnowa biologiczna. Pogoda też dopisuje. Nic tylko trenować i czekać na mecze z Dundee United.

Liga Europejska powoli pojawia się już w waszych rozmowach?
Niespecjalnie. Za bardzo się tym tematem nie podpalamy. Zresztą patrząc na ligę szkocką to widać, że tam są dwa zespoły, które nadają rytm – Celtic i Rangersi. Reszta trochę odstaje od tej czołówki. Szkoci na pewno są silni i wybiegani, jednak raczej nie preferują gry kombinacyjnej. Nie należy się ich bać. Miejmy wiarę we własne umiejętności. W końcu jesteśmy Śląskiem Wrocław, wicemistrzem Polski. To też do czegoś zobowiązuje.

Po ostatnim meczu sezonu od razu przyjechałeś do Wrocławia i rozpocząłeś treningi ze Śląskiem. Nie boisz się, że brak urlopu w pewnym momencie może niekorzystnie wpłynąć na Twoją formę?
Tak się składa, że ostatnio rozmawiałem na ten temat z trenerem bramkarzy Tomaszem Hryńczukiem. Mówił, że z tego powodu mogę mieć wahania formy. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Na niektóre rzeczy czasami się nie ma wpływu, ale jak wszystko będę robił z głową, to chyba nie powinno być źle. Poza tym w takiej Anglii grają niemal cały czas i wszyscy są zadowoleni. Dlatego nie narzekam, że nie miałem urlopu. Wręcz przeciwnie – biorąc pod uwagę okoliczności, to bardzo się z tego cieszę.

Miałeś w ogóle czas, by zadomowić się we Wrocławiu?
Nie zdążyłem go nawet obejrzeć. Cały czas żyję na walizkach, mieszkam w hotelu. Mam nadzieję, że zaraz po powrocie z Chorwacji uda mi się znaleźć mieszkanie i dołączy do mnie moja narzeczona. Wrocław jest na pewno ślicznym miastem. Kierując się wyborem klubu decydowały przede wszystkim względy sportowe, ale nie ukrywam, że też jest bardzo istotne, gdzie się mieszka. Trzeba mieć gdzie spędzać wolny czas, a z tego co wiem we Wrocławiu nie ma z tym żadnych problemów. Mam nadzieję, że szybko się w tym mieście zaaklimatyzuję. Zresztą już zdążyłem być rozpoznany przez kilka osób, m.in. w sklepie i w taksówce. Choć w sumie nie wiem, dlaczego, przecież jeszcze nic dla Śląska nie zrobiłem. To jednak oczywiście bardzo miłe. Mam nadzieję, że niebawem dam wrocławskim kibicom powody do tego, by rzeczywiście pamiętali mnie jak najdłużej.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław