Wydarzenia

Magiera: Nasza gra była za wolna

2021-12-13 21:00:00
- Najważniejszy jest wynik, Warta wygrała 2:1, to jest najistotniejsze. Bo my owszem, byliśmy w ataku pozycyjnym, ale nasza gra była za wolna - mówi Jacek Magiera, trener Śląska Wrocław, po wyjazdowym spotkaniu z Wartą Poznań.
Jacek Magiera: Najważniejszy jest wynik, Warta wygrała 2:1, to jest najistotniejsze. Bo my owszem, byliśmy w ataku pozycyjnym, ale nasza gra była za wolna. Nie graliśmy za linię obrony, tylko do nogi. Brak było ruchów pionowych, by wyciągnąć przeciwników ze swoich pozycji. Straciliśmy gole po podaniach za linię obrony, na co uczulaliśmy zawodników. 15-20 minut przyspieszenia to za mało nawet na jeden punkt tutaj. Przyjechaliśmy wygrać, po strzelonym golu nie stworzyliśmy sobie jednak kolejnych dobrych sytuacji. Oczywiście teraz będziemy pamiętać Śląsk z ostatnich meczów, a nie z sierpnia czy września, gdy graliśmy ładnie dla oka, zdobywaliśmy dużo bramek. Obecna ocena jest negatywna i wiemy o tym. Zbliża się koniec roku i to czas, w którym potrzeba koncentracji i znalezienia pozytywnej energii, dobrego przygotowania. To najważniejsze. Dziś Warta była konkretniejsza, grała prostymi środkami, wygrywała kluczowe pojedynki i dlatego wygrała.

To trudna sytuacja i lekcja pokory dla nas. Najważniejsze jak każdy w drużynie zareaguje na trudny moment. Mieliśmy awans do pucharów, dobry początek sezonu, efektowną grę. To nakręcało pozytywnie. Potem przydarzyła nam się seria meczów ze straconymi punktami, które traciliśmy z różnych powodów - jak w Niecieczy, jak z Jagiellonią. O tym pamięta się zaraz po spotkaniu, teraz nie. Wówczas mówiono, że Śląsk am dużo punktów i nic się strasznego nie stało, ale dziś, gdy mamy tylko 24 punkty, mamy konsekwencje tego. Nie byłem jako trener w takiej sytuacji, by przegrać 4 wyjazdowe mecze z rzędu. Wiemy, co robić, by drużyna była optymalnie przygotowana na ostatni mecz. Tylko to się liczy. Najważniejsza jest analiza, przygotowanie, chłodna głowa i to, by każdy dał z siebie wszystko co ma najlepszego, był maksymalnie zmobilizowany. To będziemy robić przez najbliższe dni.

Praszelik czuje dyskomfort, nie siedzę w nim, by powiedzieć, jak mocno ten ból jest odczuwalny, ale nie był w stanie dziś grać. Poprawa był chory przez parę dni, nie było go w Zabrzu, jednak wrócił do treningów i dziś był z nami. Gdyby była potrzeba, to wszedłby na boisko, zazwyczaj tak robię, że tylko zdrowi zawodnicy są na ławce. Uznałem, ze nie jest jednak gotowy zagrać od początku.

Bezpośrednio po meczu trudno jest powiedzieć wszystko to, co by się chciało, jeśli chodzi o analizę zawodnika. Zmiana Łyszczarza wynikała z tego, że przegrywaliśmy 0:2, potrzebowaliśmy zawodnika, który pobudzi zespół do strzelenia gola. Adrian miał dobrą sytuację w pierwszej połowie, mgła była jednak za duża, bym dokładnie dostrzegł, czemu źle uderzył. To młody zawodnik, niedawno był młodzieżowcem, bardzo dobrze spisywał się jako "joker" z ławki. Dziś pierwszy raz zagrał od początku, a to coś zupełnie innego. ma dalej pracować i potwierdzać, że to miejsce mu się należy, a jeśli wejdzie z ławki, to w ten sposób pomagać zespołowi.

Nasza słabsza postawa to nie kwestia przygotowania fizycznego. Pierwszy raz od pięciu lat graliśmy na trzech frontach, co prawda niezbyt długo, ale graliśmy. Przeloty, logistyka, mecze, to wszystko niekiedy musiał odbyć się kosztem treningu. Patrząc jednak na statystyki fizyczne nie ma niepokoju, nie jesteśmy wolniejsi czy mniej biegamy. Mamy to potwierdzone badaniami robionymi raz w miesiącu. Zbieramy dane, jak organizmy regenerują się, grając co trzy dni i co należy zrobić, by wrócić do odpowiedniej formy. To informacje, które pozwolą przygotować mikrocykl. Dla wielu piłkarzy to sezon, gdzie robią swoje najlepsze statystyki w karierze. Wynik jest jednak najistotniejszy, będziemy więc o tym rozmawiać, co zrobić, by drużyna była mocniejsza.

Patrząc na wyniki, to zmiana bramkarza przyniosła trzy punkty ze Stalą i porażki w innych meczach, a to nie jest dla nas korzystne. Patrzymy pod kątem wyników, one są słabe, natomiast gra cała drużyna - i w obronie, i w ataku. Nie tylko bramkarz decyduje, czy tracimy bramkę. Matusa ocenimy indywidualnie, na gorąco nie chcę się wypowiadać, czy powinien inaczej zachować się przy golu. To byłoby zbyt proste, by teraz wskazać winnego. Cała drużyna traci gole. Pierwsza bramka to podanie za linię obrony i przegrany pojedynek, drugi również przegrany pojedynek, podanie za linię obrony i strzał do pustej bramki.

Chcemy być drużyną, która gra w piłkę, stwarza okazje, ma wymienność pozycji z przodu i rotacje w bocznych sektorach. Nie chcę wracać do poprzednich miesięcy, bo dziś mamy grudzień i nie ma płynności w grze, która była wtedy. Zdajemy sobie z tego sprawę. Wiedzieliśmy, że Warta będzie grać w ten sposób. My chcieliśmy grać swoje, ale robiliśmy to zdecydowanie za wolno.

Byliśmy w posiadaniu piłki, ale graliśmy wszerz, zamiast do przodu, za linię obrony. Trzeba powiedzieć, że na początku meczu drużyna przeciwna, która chce się bronić, ma więcej sił do obrony niż w 75. minucie, również dlatego pod koniec byliśmy bliżsi goli. Warta miała taki plan na mecz i to przyniosło im trzy punkty. Byliśmy przygotowani na to jak zagrają, chcieliśmy grać swoją grę, ale nie dało nam to trzech punktów.
Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław