Przegląd poniedziałkowych artykułów o Śląsku
Gazeta Wyborcza - Śląsk nieskuteczny
Śląsk do pojedynku z Lechią przystąpił w najmocniejszym zestawieniu, w zespole gości natomiast dość niespodziewanie poza składem znalazł się Sebastian Mila. Wieloletni kapitan wrocławskiej drużyny cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. - Sebastian sam zdaje sobie sprawę z tego, że nie osiągnął jeszcze swojego najwyższego poziomu - tłumaczył absencję „Milowego" trener Lechii Jerzy Brzęczek. Po nieudanym początku sezonu w wykonaniu gdańszczan faworytami wydawali się wrocławianie. Za Śląskiem przemawiała też historia, gdyż od prawie pięciu lat nie przegrał z Lechią. W ostatnich dziesięciu pojedynkach obu drużyn tylko dwa razy był remis, pozostałe spotkania padały łupem WKS. (…)
Pierwsi bramce gości zagrozili podopieczni Tadeusza Pawłowskiego. W15. minucie próbował Robert Pich, a chwilę po nim Kamil Biliński. „Bila" przerzucił futbolówkę głową nad Jakubem Wawrzyniakiem i od połowy boiska biegł z nią przy nodze. Niestety, kilkudziesięciometrowy rajd okazał się na tyle męczący, że Biliński nieczysto trafił w piłkę i fatalnie skiksował w sytuacji sam na sam z Marko Mariciem. - Kamil świetnie wziął Wawrzyniaka na plecy, fajnie podciągnął akcję, ustawił sobie piłkę do strzału lewą nogą, jednak nieczysto uderzył - ocenił trener Pawłowski. Właśnie postawienia kropki nad „i" brakowało wrocławianom w niedzielne popołudnie. (…)
Niemniej gra wrocławian mogła się podobać. WKS zdominował rywala, którego przed sezonem wymieniało się wśród kandydatów do mistrzostwa Polski - Gramy otwartą piłkę przeciwko zespołowi aspirującemu do tytułu mistrzowskiego. To znaczy, że jesteśmy odważni. Nie boimy się nikogo -podsumował Pawłowski.
Fakt - Lechia jest słaba, Śląsk nieskuteczny
Trener Lechii Jerzy Brzęczek (44 l.) nie zawahał się nawet posadzić na ławce Sebastiana Milę (33 l.), byle wreszcie zmienić coś w grze swojej słabo spisującej się drużyny. Lepiej nie było, a szkoleniowiec zespołu z Gdańska chyba powinien poważnie zacząć się martwić o posadę. Była to 11. z rzędu nieudana próba pokonania Śląska przez piłkarzy Lechii. Po raz ósmy z rzędu nie udało się wygrać Lechii z kimkolwiek. Z taką grą jak w niedzielę to na wygraną piłkarze z Gdańska mogą jeszcze długo poczekać. Bardzo przytomna gra Marko Maricia (19 l.) w bramce i nieskuteczność gospodarzy dała gościom szczęśliwy punkt.
Śląsk przez większą część meczu kontrolował grę i stwarzał sobie doskonałe sytuacje, ale szczęście opuściło: Roberta Picha (27 l.) i Kamila Bilińskiego (27 l.). Ten drugi mógł mieć nawet hat trick, ale nie strzelił żadnego gola. Symboliczne dla obecnej sytuacji Lechii było wydarzenie z pierwszej połowy: Biliński na połowie boiska ograł Jakuba Wawrzyniaka (32 l.) sposobem, który wydawał się wykonalny tylko na Playstation, a później od połowy boiska gnał sam na bramkarza. Ostatecznie nie strzelił gola, ale fakt, że Wawrzyniak przez 30 metrów gonił napastnika mającego piłkę przy nodze i nie potrafił się do niego nawet zbliżyć, daje do myślenia.
Super Express - Spektakularne pudło Roberta Picha
Jak on mógł tego nie strzelić? Robert Pich (27 l.) powinien zostać bohaterem Śląska Wrocław. Niestety, w najlepszej sytuacji meczu z Lechią Gdańsk Słowak fatalnie spudłował. Dostał idealne podanie, ale stojąc trzy metry przed pustą bramką, trafił w zewnętrzną część słupka!
Tydzień temu Pich też nie miał szczęścia - najpierw uznano mu trafienie w meczu z Termalicą, ale potem bramkę przypisano Flaviowi Paixao. Portugalczyk dziś chciał zrewanżować się Pichowi i to on dogrywał do niego w opisanej sytuacji.
Piłkarze Lechii przed sezonem stawiani byli w gronie faworytów, ale znów okazali się bezsilni. W ich szeregach najlepszy był bramkarz Marko Marić (19 l.), a gdańszczanie nie potrafią pokonać Śląska już od pięciu lat. Symbolem kiepskiej formy Lechii jest Sebastian Mila (33 l.), który po serii słabych występów cały mecz ze Śląskiem przesiedział na ławce.