W czwartkowych gazetach o Śląsku Wrocław
Przegląd Sportowy - Przebudzenie Petera Grajciara
Słowak coraz lepiej gra w piłką i staje się jedną z najważniejszych postaci drużyny. - Coraz bardziej lubię go jako piłkarza i jako człowieka. Okazuje się, że to nie tylko kawał dobrego zawodnika, ale też facet o inteligentnym, pasującym do sytuacji dowcipie - chwali Petera Grajciara trener Tadeusz Pawłowski, który właśnie przesunął go ze środka pomocy na skrzydło. Słowak, cytując klasyka, „zareagował pozytywnie" i w meczu z Jagiellonią miał udział przy dwóch golach. Na razie nikt nie narzeka, że sprzedaż Roberta Picha do FC Kaiserslautern jest odczuwalna. Tak dysponowany, jak w spotkaniu z białostoczanami, Grajciar jest w stanie godnie go zastąpić. (…)
Następca Picha na skrzydle okazuje się nielichym żartownisiem. Niedawno trójce bramkarzy Śląska kupił nietypowy sprzęt sportowy. Podczas letniej przerwy w rozgrywkach pojechał do Pragi i w sklepie z artykułami przemysłowymi zaopatrzył się w rękawice robocze. Zaskoczenie podarunkiem było ogromne. - Na każdej parze napisałem dla kogo jest przeznaczona i zamieściłem numer zawodnika - dodaje Grajciar. Na tym nie kończy się jego dowcip. Po niedawnym, zupełnie nieudanym meczu z Wisłą w Krakowie (2:4), znowu ruszył do natarcia. Mariusz Pawełek, spodziewający się prawdziwej przesyłki ze sprzętem sportowym, otrzymał paczkę o zupełnie zaskakującej zawartości. W środku była pielucha.
- Bardzo pozytywny facet, nie ma mowy o obrażaniu. Gdybym był na niego zły, już dawno odesłałbym go na Słowację - mówi Pawełek, który z Grajciarem występował w Konyasporze. Ponoć, jeśli chodzi o żarty, bramkarz wcale nie jest Słowakowi dłużny. Teraz Grajciar musi się mieć na baczności. W czwartek kończy 32 lata, a Pawełek jako kapitan wprowadził w Śląsku zwyczaj obrzucania solenizantów jajkami...
Przegląd Sportowy - Jeszcze bez Machaja
W meczu z Górnikiem jeszcze nie zagra Mateusz Machaj. Zawodnik odczuwa skutki urazu mięśnia dwugłowego.
Gazeta Wrocławska - Śląsk zmienia taktykę, będzie więcej bronił
Mimo przyzwoitego siódmego miejsca w tabeli, Śląsk Wrocław traci sporo bramek. Tylko ostatni w tabeli Górnik Zabrze wpuścił ich więcej (16). Tyle samo razy (13) piłkę z siatki wyciągał bramkarz Podbeskidzia. - Przeanalizowaliśmy mecz z Wisłą Kraków i doszliśmy do wniosku, że musimy coś zmienić - tłumaczy trener Śląska Tadeusz Pawłowski. Do tej pory wrocławianie w każdym meczu starali się od początku zdominować przeciwnika. Przejąć piłkę, długo ją rozgrywać i jeśli to tylko możliwe - cały czas atakować. W meczu z Jagiellonią było inaczej. Początek należał wyraźnie do gości, którzy przez moment mieli nawet 63 proc. posiadania piłki. Dopiero w drugiej części, kiedy to WKS przejął inicjatywę, ta statystyka się wyrównała. (…)
- Trener Michał Probierz przyjął podobną taktykę, jak w poprzednim meczu z nami - chciał szybko strzelić bramkę. Dlatego nasze dwie „szóstki" (piłkarze grający na pozycji defensywnego pomocnika - przyp. JG) często wchodziły w linię defensywną - wyjaśnia Pawłowski. To przyniosło efekt, bo Śląsk przeczekał nawałnicę, a w drugiej połowie jak wytrawny bokser wypunktował rywala. Jutro, grając z Górnikiem Zabrze (godz. 18.30), ma wyjść na murawę z podobnym nastawieniem. W wyjściowej jedenastce może dojść najwyżej do jednej zmiany. W tej taktyce ważna jest też rola Krzysztofa Danielewicza, który - w zamyśle Pawłowskiego - ma być tym środkowym pomocnikiem, który najczęściej będzie podłączał się do akcji ofensywnych.