Wiara Kibice Sukces

„W 89. minucie zdarzyło się coś nieprawdopodobnego. W zamieszaniu w polu karnym Idzik przedłużył piłkę, a Alvarinho wpakował ją do siatki, dając zwycięstwo Trójkolorowym! Walka do końca dała efekty. Derby dla Śląska!” – tak pisaliśmy nieco ponad rok temu, gdy WKS pokonywał Miedziowych na własnym boisku po dramatycznej rywalizacji do ostatnich minut. Od tej pory – co widać między innymi po nazwiskach – w zespole Trójkolorowych zmieniło się wiele. Ale na pewno nie to, że w niedzielę znów będą walczyć do upadłego, by prymat na Dolnym Śląsku trafił we właściwe ręce.

 

Siódme miejsce w tabeli i trzy punkty straty do podium. Teoretycznie sytuacja Zagłębia nie wygląda źle i na pewno pod tym względem chętnie zamieniłoby się z nimi większość drużyn ligi. Z drugiej strony jeszcze miesiąc temu rzeczywistość drużyny trenera Stokowca prezentowała się zupełnie inaczej. I dużo lepiej. Lubinianie w 12. kolejce sprawili niespodziankę, pokonując rewelacyjnego Górnika Zabrze 3:2 (dwie bramki Świerczoka). Po tym spotkaniu zostali liderem tabeli! Obecnie – po dwóch remisach i dwóch porażkach – tracą do będącej na 1. miejscu Legii już siedem oczek.

- Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo, ale nie zasłużyliśmy też na porażkę. Ten punkt jest podbudową pod dalszą część sezonu – mówił Piotr Stokowiec po ostatnim spotkaniu w wykonaniu jego podopiecznych. Na własnym boisku Miedziowi bezbramkowo zremisowali z kielecką Koroną. Kolejnego gola do swojego dorobku nie dołożył zatem Jakub Świerczok. Młody napastnik ściga się ze snajperem Śląska, Marcinem Robakiem, o miano najskuteczniejszego Polaka ekstraklasy. Na razie ma na koncie 9 trafień, jedno mniej od Robaka. Dobra gra zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski. Podobną szansę dostał Jarosław Jach. Stoper Zagłębia spisywał się bez zarzutu w grach kontrolnych drużyny Adama Nawałki i na tę chwilę wydaje się mieć sporą szansę wyjazdu na przyszłoroczne mistrzostwa świata do Rosji. 

Wrocławianie – podobnie jak derbowi rywale – również mają za sobą trudne tygodnie. Zagłębie w ostatnich czterech meczach nie odniosło żadnego zwycięstwa. Śląsk z kolei wygraną co prawda zaliczył (3:0 z Pogonią), ale poza nią przegrał cztery z pięciu ostatnich spotkań. W poprzedniej kolejce lepsza na Stadionie Wrocław okazała się Arka. A może nie tyle lepsza, ile zdecydowanie skuteczniejsza i bardziej konkretna. – Boli nie tylko porażka, ale również fakt, że tracimy czterech piłkarzy na następne - jakże ważne - spotkanie derbowe. Naprawdę szkoda tego meczu, nie graliśmy źle, natomiast jest to przegrana na własne życzenie – żałował po starciu z gdynianami Jan Urban, trener WKS-u.

Czterej wykluczeni z derbów piłkarze, o których mówił szkoleniowiec, to: Augusto, Pawelec, Chrapek i Kosecki. Portugalczyk ukarany został czerwoną kartką, zaś trójka Polaków uzbierała już w tym sezonie cztery „żółtka” i musi odcierpieć przymusowy mecz pauzy. Gdy dodamy do tego kontuzje Cotry, Jovicia, Dankowskiego, Kokoszki i Maka, widać, z jak trudną sytuacją kadrową musi poradzić sobie sztab zielono-biało-czerwonych. Problemy są zwłaszcza w linii obrony. – Trenerzy muszą pokombinować przez tydzień i ustawić wyjściową jedenastkę. Brakuje nam punktów i trzeba wykorzystać, że mamy drugi mecz u siebie. Wierzę, że poradzimy sobie z problemami i trzy punkty zostaną u nas – mówi przed derbami Robert Pich, skrzydłowy Śląska.

Walka o prymat na Dolnym Śląsku już w niedzielę, 26 listopada, o godz. 18. Na taki mecz prawdziwi kibice nie potrzebują szczególnego zaproszenia, ale dla zasady: serdecznie zapraszamy na Stadion Wrocław!