Wydarzenia

Djurdjević: Błędy można popełniać, ale nie powtarzać

2022-10-21 14:30:00
Trener Ivan Djurdjević spotkał się w piątek z dziennikarzami na konferencji prasowej. Prezentujemy zapis wypowiedzi szkoleniowca WKS-u.
Ivan Djurdjević: Czy mamy patent na Lecha? To nie patent, wiedzieliśmy, w jakim momencie jest Lech, że gra dobrze - może nie aż tak dobrze - ale po prostu wygrywa te mecze. Ma dużą kadrę, rotują zawodnikami, są zmotywowani, każdy piłkarz gra, każdy z nich jest zmotywowany. Widzimy, jak jest w piłce, nie ma ciągle tych gorszych i lepszych momentów. Każdy lepszy moment może Cię sprowadzić do gorszego i na odwrót. Walczyć trzeba każdego dnia i w każdym meczu, a na całość patrzeć szerszą perspektywą. Mieliśmy kilka problemów w kadrze jeśli chodzi o zawodników na to spotkanie, mamy tak, że jeden wraca, a drugi wypada. Jednak to też taki moment, który nas scala, widać, że wszyscy są potrzebni. Bodajże tylko Sebastian Bergier i Michał Rzuchowski nie zaczęli w tym roku meczu od pierwszej minuty, reszta zawodników miała już tę okazję. Na nich też przyjdzie czas, bo wszyscy są potrzebni. Chcieliśmy meczem w Poznaniu zmazać to niekorzystne wrażenie po spotkaniu z Radomiakiem i nam się to udało, ale już w niedzielę mamy kolejny mecz.

Pewność siebie i taka gra przychodzi z czasem. Wyszukiwanie jakiegokolwiek modelu albo systemu dla mnie, jako trenera nie istnieje, bo istnieje model sytuacyjny. Zespół znajduje się w danym momencie i musi odpowiedzieć skuteczną strategią. Jeśli drużyna, która jest ciągle przy piłce, ma gorszy moment, to się wycofuje, żeby zagrać bezpiecznie i wygrać mecz w inny sposób. Nie jesteśmy jeszcze zespołem, którego stać na taką grę, by prowadzić atak. Może było to widać momentami z Górnikiem Zabrze czy Lechią Gdańsk. Raczej jesteśmy wycofani i gramy z kontry. To jest jednak coś, co zespół rozwija, będziemy znajdować się w lepszej sytuacji klasyfikacyjnej, to i gra będzie lepsza.
 
Z Piotrem Rutkowskim, prezesem Lecha, mam dobry kontakt. To on mi zaproponował, żebym po prowadzeniu Lecha nie szedł krokami innych, czyli do innego ekstraklasowego klubu, tylko objął mniejszy klub i "złapać oddech". Mamy dobry kontakt, tak się złożyło, że wygraliśmy w Poznaniu już dwa razy, ale to nigdy nie było nic osobistego. Lech jest w pucharach, w lidze nabiera rozpędu i widzimy się wiosną we Wrocławiu. Wygrane z Lechem to nie żaden rewanż. Już kiedyś powiedziałem, co myślę o takim szukaniu zewnętrznej motywacji. Co jeśli będziemy kierować się kimś innym, a on zniknie z naszego życia? Zniknie i motywacja. Na pewno jestem wdzięczny za to, co było w Lechu, to procentuje teraz, pamiętam lepsze i gorsze okresy, ale również całokształt.
 
Widzimy, co się dzieje, jest taki okres, mamy dużo zachorowań. Zawodnicy mają swoje rodziny, dzieci. Najmłodsi zachowują, to może nie być dla nich tak mocne, jak dla zawodników. Tym bardziej każdy musi być gotowy. Co do sytuacji kadrowej - Dennis Jastrzembski powoli wraca, Łukasz Bejger odpada, bo zachorował i wysłaliśmy go do domu. Martin Konczkowski jest bliżej, ale też jeszcze musi poczekać, skorzystamy z Caye Quintany, który nie zagrał z Lechem ze względu na czerwoną kartkę. Michał Szromnik jest chory, na antybiotykach, ledwo mówi i po niedzieli wróci do nas. Diogo Verdasca wrócił już po trzech dniach, więc jest brany pod uwagę. Gramy tymi zawodnikami, których mamy.
 
Jesteśmy młodym zespołem, a dobre jest to, że drużyna cały czas reaguje, nie ma większych dołków czy euforii. To jest dla mnie normalne w tym okresie, bo każdy z nas chciałby wygrać trzy, cztery mecze i z tego wyjść i powiedzieć, że jest w porządku. A tak kształtuje się zespół. Potrzebujemy czasu, a takimi meczami, jak ten z Lechem, sobie ten czas dajemy. Zespół od czasu do czasu wygra, od czasu do czasu przegra czy zremisuje. Z zespołami z dołu tabeli przegraliśmy, z górą raczej nie. Z Radomiakiem bramki straciliśmy dopiero w osłabieniu, to też w jakimś stopniu może cieszyć. Widać zespołowość, chociażby po tym, jak Patrick Olsen przejął się Łukaszem Bejgerem. Jeden bierze odpowiedzialność za drugiego, powoli wszystko idzie do przodu.

Łukasz Bejger dostał czerwoną kartkę w kolejnym meczu, ale nie będziemy z nim przeprowadzać żadnych rozmów. Trzeba tworzyć warunki, w których zawodnik musi popełnić błąd. Nie możemy dodatkowo zawodnika zdołować po błędzie, uwierzcie mi, wiem to po sobie - sam zawodnik jest świadom pomyłki i trzeba go jeszcze dobijać? Dlaczego nie iść w tym kierunku, żeby dodatkowo piłkarzy nie "dołować"? Wtedy będzie wiedział, że może popełnić błąd i będzie częściej ryzykował na boisku. Ja zawsze powtarzam, że błędy można popełniać, ale nie można ich powtarzać.

Jagiellonia ma teraz gorszy okres, bo przegrała i w pucharze i w lidze. Teraz nie będą ryzykować i poszukają pewnie bezpiecznego wariantu gry, ale też jest druga strona medalu. To zespół, który chciał grać i liczył na budowanie akcji, a zmienia swój styl. Mają swoje problemy, ale my wiemy, jak chcemy zagrać, to jest najważniejsze. Przeciwnik ma swoje problemy i właściwie spotykają się dwa zespoły znajdujące się w podobnym momencie.

Sam fakt, że zespół przeszedł kilka takich momentów, kiedy po wygranej przychodziła porażka, to już nas czegoś nauczyło. Dobrze jest mieć chwilę na radość, ale już myślimy o kolejnym meczu. Spotkaliśmy się na kolacji, właściwie lunchu ufundowanym przez Matiasa Nahuela, bo się raz spóźnił, zjedliśmy razem, skończyliśmy to i jedziemy dalej, myślimy o kolejnym meczu.
 
Tak, moje spotkanie z Maciejem Stolarczykiem to bolesne spotkanie (Lech przegrał z Wisłą Kraków 2:5 mimo prowadzenia 2:0), ale nie patrzę na taki rewanż. Takich osobistych wspomnień nie mam, nie zarażam się takimi myślami, każdy ma jakiś moment, a potem się okazuje, że z tym wygrałem, z tym przegrałem. To bardziej takie medialne sensacje, których szukają dziennikarze.
Autor: Paweł Prochowski, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław