IV liga: Zgodnie z planem!

Pierwsza połowa to bezsprzecznie dominacja podopiecznych Tomasza Horwata. Nysa, w której pierwsze piłkarskie kroki stawiał m.in. Kamil Dankowski, miała duże problemy, by w jakikolwiek sposób zagrozić bramce strzeżonej przez Budzyńskiego. Przewagę WKS-u w 18 minucie udokumentował Łyszczarz, który z dużym spokojem, z bliskiej odległości wykończył ładną akcję zespołu. Kilka okazji do podwyższenia rezultatu miał bardzo aktywny Fryczkowski, lecz tego dnia doskonale spisywał się bramkarz gości i wychodził z tych pojedynków obronną ręką. 

 

W 43 minucie nie miał jednak zupełnie nic do powiedzenia. Piłka trafiła do Kierkiewicza, który znalazł sobie trochę wolnej przestrzeni i uderzył potężnie z ok. 30 metrów. Trafił idealnie, tuż pod poprzeczkę – o takich gola zwykło się mawiać „stadiony świata”.

 

Wydawało się, że w drugiej połowie wrocławianie nadal bez trudu będą kontrolować boiskowe wydarzenia, ale chwilę po przerwie czerwoną kartką ukarany został Poprawa. Drużyna zareagowała jednak w najlepszy możliwy sposób. Najpierw strzał z rzutu wolnego znakomicie obronił Budzyński, a niedługo potem trzecią bramkę zdobył Kolasa. Dobrych okazji do strzelenia kolejnych goli nie brakowało, ale to Nysa przeprowadziła skuteczny atak. Efektową główką popisał się Jacek Cebulski, nie dając Budzyńskiemu żadnych szans. 

 

W końcówce za dyskusje z arbitrem czerwoną kartkę zobaczył jeszcze Paweł Cebulski, a w ostatnich sekundach sędzia podyktował rzut karny dla kłodzczan. „Jedenastkę” na gola pewnie zamienił Bońkowski. Końcowy wynik z pewnością nie oddaje jednak przebiegu spotkania, w którym zdecydowanie lepiej prezentowali się zawodnicy trenera Horwata.