Wydarzenia

Nowe twarze w sztabie Śląska

2021-03-28 11:00:00
Jacek Magiera to najważniejsza, ale nie jedyna nowa postać w sztabie szkoleniowym Śląska Wrocław. O swoich zadaniach, doświadczeniach i ambicjach w specjalnym wywiadzie opowiadają Tomasz Łuczywek i Paweł Kozub, asystenci trenera WKS-u.
Kilka dni pracy w Śląsku już za wami, jakie są te pierwsze wrażenia z klubu?

Paweł Kozub: Na pewno pierwsze wrażenie jest pozytywne, są tu dobre warunki do pracy, treningu. Mamy miejsce, w którym możemy porozmawiać, zobaczyć video. Jakość boisk, sprzętu i zaplecza też jest bardzo dobra, więc wszystko jest na wysokim poziomie – tak jak się spodziewaliśmy.

"Asystent trenera" to funkcja, za którą może się kryć naprawdę wiele. Jak wyglądać będzie podział obowiązków i zadań dla nowych twarzy w Śląsku Wrocław?

Tomasz Łuczywek: Trener Magiera, oczywiście po pełnej konsultacji, oddaje asystentom prowadzenie zespołu podczas zajęć treningowych. To jest jeden z moich kluczowych obowiązków. Będę również odpowiadał chociażby za przekaz do zawodników podczas zajęć taktycznych.

PK: Wspólnie zajmujemy się mikrocyklem treningowym, opracowaniem strategii meczowej, odprawami. Ja będę odpowiedzialny za poziom indywidualnego przygotowania zawodnika oraz zbieranie informacji o rywalu i przetwarzanie ich. Będziemy jeszcze mieć analityka w sztabie, o czym wspominał trener Magiera na konferencji prasowej.

Trening indywidualny to coś, czym zajmował się trener również w reprezentacji Polski.

PK: Tak, wygląda to w ten sposób, że mamy stworzone profile pozycyjne i na ich podstawie możemy określić priorytetowe zachowania dla zawodnika. To znaczy, że chcemy się zajmować przyczynami, a nie tylko skutkami zachowań. Ważne będą rozmowy z zawodnikami, by powodować pewne zachowania, intuicyjne podejmowanie decyzji. Duża intensywność na boisku zależy często właśnie od dużej intensywności podejmowania decyzji. Będziemy chcieli, by poziom tego sukcesywnie wzrastał.



Z trenerem Magierą tworzycie zgrany "team" już od kilku lat.

PK: Całą trójką poznaliśmy się w Warszawie, w czasie pracy w Legii. Ja trenera Magierę poznałem jeszcze w momencie, gdy byłem zawodnikiem zespołu Młodej Ekstraklasy. Złapaliśmy kontakt, kilka razy się spotkaliśmy, byłem u niego na stażach, również w pierwszym zespole, gdy zdobywał mistrzostwo Polski, a później dołączyłem na stałe.

TŁ: Pracuję z trenerem Magierą od 2016 roku, gdy trafił on do Zagłębia Sosnowiec, w którym ja funkcjonowałem bardzo długo - jako piłkarz, a potem trener i asystent. Od tego czasu współpracujemy razem. Czas w Sosnowcu dał Jackowi Magierze informacje o mnie, jakim jestem trenerem, jaką osobą, co mogę wnieść do zespołu.

Wspólne lata w Legii Warszawa i młodzieżowych reprezentacjach Polski przyniosły mnóstwo doświadczeń, ale i satysfakcji.

TŁ: Ogromną satysfakcję daje w ogóle bycie blisko przy piłce, a okres współpracy z trenerem Magierą jest bardzo owocny w pracę na najwyższym poziomie. Nie ma co ukrywać, że mecze w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, Borussią Dortmund czy wygrana ze Sportingiem Lizbona dają ogromną satysfakcję. Nie wracamy jednak do wspomnień, tylko chcemy dążyć do tego poziomu. Historii już nie zmienimy, liczy się to, co przed nami. Jesteśmy w Śląsku Wrocław, z czego się ogromnie cieszymy.

PK: Zostałem w Legii dłużej niż trenerzy Magiera i Łuczywek, ale pozostał kontakt i oczywiście ucieszyłem się, gdy otrzymałem propozycję podjęcia współpracy przy reprezentacji Polski U20, gdzie znów spotkaliśmy się w trójkę.

Często słyszymy od trenerów, że praca w reprezentacji i klubie to coś, co różni się tak bardzo, że trudno to porównać. Największe różnice?

TŁ: Praca w reprezentacji to etap w życiu. Tam jest się selekcjonerem, wybiera się graczy, rozwija indywidualnie, a drużynowej pracy jest mało. Mieliśmy jednak określone cele, jak mistrzostwa świata w Polsce, budowaliśmy zespół i mieliśmy teraz zaczynać eliminacje do mistrzostw Europy. Sportowe życie potoczyło się inaczej i po okresie pracy z reprezentacją przyszedł czas na Śląsk Wrocław.

PK: Oczywiście ta praca różni się przede wszystkim tym, że nie mamy na co dzień zawodnika blisko siebie, jest mało treningów, a to właśnie one są dla każdego trenera niezwykle ważne - wtedy może on dać graczowi najwięcej. W kadrze podchodziliśmy do zawodników bardzo indywidualnie, by mogli od nas otrzymać wsparcie i wskazówki, które będą procentować również podczas ich gry w klubie. Teraz, mając piłkarzy częściej ze sobą, można mocniej wpłynąć na nich i na cały zespół.



Wchodzicie do drużyny w trakcie sezonu, można powiedzieć, że niemal z dnia na dzień. To inne, trudniejsze, niż przejęcie zespołu pomiędzy rozgrywkami?

TŁ: Profesjonalna piłka funkcjonuje tak, a nie inaczej. Rzadko się zdarza, że trenerzy kończą pracę na koniec sezonu. Nowy trener często wchodzi do szatni z dnia na dzień i musi być na to gotowy. To nie jest nic trudniejszego niż przejęcie zespołu na początku rozgrywek. Dziś wszyscy w sztabie i każdy z zawodników wiedzą, że muszą pokazać swoją wartość. Na pewno okres przerwy od ligi na mecze kadry daje pewien bufor na przekazanie sugestii, założeń taktycznych, na więcej rozmów z zawodnikami. Gdybyśmy przyszli do klubu w tygodniu meczowym natłok informacji dla piłkarza byłby dużo większy niż teraz. Musimy być gotowi na Jagiellonię - i będziemy gotowi - ale te informacje są rozłożone w czasie. Jest ich sporo, bo i te indywidualne, grupowe, jak i formacyjne, ale mamy trochę więcej dni na ich przekazanie i wdrożenie.

Pierwszy tydzień ligowej przerwy na mecze reprezentacji był dla drużyny bardzo intensywny, sporo zajęć w planie, nierzadko dwa razy dziennie. Mocny, treningowy początek.

TŁ: Mikrocykl jest ułożony zgodnie z naszym planem i obecnie jesteśmy w okresie obserwacji zawodników. Widzimy się z drużyną często, mamy wiele okazji oglądać piłkarzy na murawie, a wszystko po to, by wyciągnąć z tego okresu jak najwięcej i podjąć słuszne decyzje przed najbliższym meczem. Tak samo jak my piłkarzy, tak i oni obserwują nowy sztab, każdy chce się pokazać. Możliwość bycia na treningach z zespołem to coś, czego nie da się zamienić na rozmowy czy odprawy. Boisko i to jak zawodnik wygląda na murawie jest najlepszym materiałem dla sztabu, ale i dla piłkarzy.

PK: Zawsze mamy plan na mikorocykl, ale i możliwość jego modyfikacji, więc na pewno będziemy reagować, by zawsze wdrożyć takie treningi, które pozwolą zawodnikom najlepiej przygotować się do spotkania. W tym momencie pracujemy nad tożsamością i intensywnością naszej gry, kolejny tydzień będzie bardziej strategiczny, taktyczny.

Pomówmy przez chwilę mniej o drużynie, a bardziej o trenerach indywidualnie. Obaj oczywiście najpierw byliście piłkarzami, ale przejście na tzw. "drugą stronę" wyglądało nieco inaczej. W przypadku trenera Łuczywka była to dość płynna zmiana z roli zawodnika Zagłębia Sosnowiec do szkoleniowca grup młodzieżowych w tym klubie.

PK: A ja mogę powiedzieć, że moje trenerskie szlify zaczęły się w Austrii. Byłem tam zawodnikiem niskich lig, wyjechałem tam bardziej do pracy, rekreacyjnie i chciałem to połączyć ze sportem. Przed treningami robiłem własną, nazwijmy to, rozgrzewkę z wykorzystaniem ciężaru ciała i trener zaproponował, abym robił coś takiego dla całej drużyny. To był pierwszy moment, kiedy zacząłem myśleć, by przejść na drugą stronę. Dodatkowym impulsem był okres letni, gdy do Austrii przyjeżdżało wiele zespołów na obozy przygotowawcze. Podpatrywałem co mogłem, obserwowałem z trybun treningi, do tego spotykałem znajomych z boiska, którzy przyjeżdżali chociażby z rosyjskich klubów, jak Damian Zbozień czy Maciej Rybus. Wtedy podjąłem decyzję, że zrobię kurs trenerski, począwszy od licencji UEFA C i wyżej.



Skoro o licencji mowa, należy wspomnieć, że dla trenera Łuczywka do zdobycia została już tylko ta najwyższa - UEFA PRO.

TŁ: Jestem teraz na kursie, co ciekawe w jednej mikrogrupie z Piotrem Jawnym, trenerem II zespołu Śląska. Chcę jednak zaznaczyć, że sama licencja do niczego nie kwalifikuje. To, że ktoś jest trenerem z UEFA PRO, nie daje gwarancji pracy przy pierwszym zespole w jakiejkolwiek lidze. To tylko rzecz, która do tego uprawnia.

Uprawnia również do prowadzenia zespołu we wszystkich ligach w roli pierwszego trenera. Są już takie plany?

TŁ: W sporcie nie da się niektórych rzeczy przewidzieć. Plany? Powiem szczerze, że nie myślałem za dużo o tym, jak to będzie wyglądać w przyszłości. Jestem w sztabie trenera Magiery i bardzo sobie to cenię. Nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi, jak to będzie wyglądać w moim przypadku za kilka lat.



Wasz sztab jest, jak wiemy, już bogaty w doświadczenie, ale wciąż jeszcze bardzo młody. Nie stanowi to dodatkowego wyzwania, gdy w drużynie jest kilku zawodników starszych niż chociażby 31-letni Paweł Kozub?

PK: Wszystko jest kwestią postawy. Podzieliłbym to na umiejętności twarde - czyli merytoryczną wiedzę trenerską - i miękkie, czyli postawę i podejścia do drugiego człowieka. Relacja buduje się każdego dnia, a jej fundamentem jest ciężka praca na co dzień i oddanie się zawodnikowi, bo to on jest najważniejszy. Kluczowe jest, by piłkarze czuli się dobrze, pewnie, wiedzieli, że sztab jest dla nich. Oczywiście istotna jest również postawa trenera, w tym przypadku moja, czyli koncentracja na pracy, na zawodniku i rozwoju zespołu.

"Rozwój" to słowo, które wydaje się być jednym z kluczowych zarówno dla drużyny, jak i samego sztabu. Czy dużo w kontekście rozwoju trenerskiego może dać chociażby praca w roli skauta w PZPN-ie?

TŁ: Z pewnością tak. Gdy byłem drugim trenerem w reprezentacji, łączyłem tę funkcję z byciem skautem makroregionalnym (województwa dolnośląskie, opolskie, śląskie i lubuskie, red.) i uważam ten czas za bardzo rozwojowy i owocny. Warunki stworzone przez PZPN są znakomite, dają ogromny wachlarz możliwości i rozwoju. Przez bycie skautem obejrzałem bardzo dużo meczów na żywo, co pozwoliło mi potem chłodniejszym okiem patrzeć na wydarzenia boiskowe i indywidualne zachowania zawodników.
Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska, Dawid Antecki

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław