Wydarzenia

Co słychać w Legii przez rewanżem?

2015-03-05 13:00:00
"Skupiamy się na lidze i Pucharze Polski" - do tych słów zmusił Henniga Berga przegrany dwumecz z holenderskim Ajaxem Amsterdam, po którym zakończyła się przygoda Legionistów w europejskich pucharach. W czwartek może zakończyć się także inna pucharowa wędrówka warszawian, ta nieco bardziej ograniczona terytorialnie - po Pucharze Polski.

Zanim aktualni mistrzowie Polski zostali wyrzuceni z Ligi Europy przez Ajax z Arkadiuszem Milikiem na czele, udanie prezentowali się w Europie jesienią. Znów jednak nie udało się przedrzeć do Ligi Mistrzów, z której Wojskowi zostali wykluczeni po wyeliminowaniu Celticu Glasgow, wskutek złamania przepisów UEFA (ze Szkotami wystąpił nieuprawniony do gry w tym spotkaniu Bartosz Bereszyński). Legia trafiła do grupy Ligi Europy, z której wyszła z pierwszego miejsca, wyprzedzając Trabzonspor, Lokeren i Metalist Charków. Los chciał, że w 1/16 finału na warszawiaków czekał Ajax Amsterdam, który odpadł wcześniej z Ligi Mistrzów, przegrywając w grupie z potentatami - PSG i Barceloną.


W Holandii Legia przegrała tylko 0:1, mając w drugiej połowie sporo sytuacji do wyrównania. Przed rewanżem podopieczni trenera Berga mogli więc wierzyć w odrobienie strat i awans. Wiara uleciała z nich po 17. min gry - amsterdamczycy już wtedy prowadzili 2:0, później dołożyli kolejną bramkę i dwumecz był rozstrzygnięty. Katem Legii okazał się Polak, Arkadiusz Milik, który w sumie strzelił Kuciakowi 3 z 4 goli swojej drużyny. Tym samym Legia pożegnała się z europejskimi rozgrywkami i wiemy już, że w finale Ligi Europy na Stadionie Narodowym w Warszawie nie zobaczymy polskiej drużyny.


O polskie zespoły nie trudno za to w „turnieju tysiąca drużyn”, jak nazywane są rozgrywki o Puchar Polski. Legioniści w zeszłym sezonie nie zdołali obronić tego trofeum (wygranym okazał się bydgoski Zawisza, który później pokonał Legionistów w Superpucharze) i w obecnej kampanii bardzo chcą, by do nich wróciło. Pokazali to już na początku, w 1/16 finału, kiedy ograli Miedź Legnica aż 4:0. Kolejna runda przysporzyła jednak dużo więcej kłopotów. Warszawianie zmierzyli się w meczu przyjaźni z ekstraklasowym klubem, Pogonią Szczecin, i o awans musieli bić się w dogrywce. Dzięki bramkom Brozia i Jodłowca Wojskowi uniknęli rzutów karnych. W ćwierćfinale czekała za to najtrudniejsza możliwa przeszkoda - Śląsk Wrocław.


We Wrocławiu podopieczni Henniga Berga zaprezentowali się przeciętnie, długimi fragmentami będąc zdominowanym przez Śląsk. Mimo tego, niewiele zabrakło by to goście wyszli zwycięsko ze spotkania w stolicy Dolnego Śląska. Za sprawą Michała Żyro objęli prowadzenie w 45. min, a wyrównanie Marco Paixao padło dopiero pięć minut przed ostatnim gwizdkiem. Przed rewanżem w Warszawie sprawa awansu jest więc całkowicie otwarta.


- Zdajemy sobie sprawę, że z każdym polskim zespołem gramy w roli faworytów, więc to dla nas nic nowego. Mecze rewanżowe zawsze są meczami o wszystko. Zdobyliśmy bramkę na wyjeździe i zależy nam na tym, bo odpowiednio wykorzystać tę zaliczkę - mówi Bartosz Bereszyński, prawy obrońca Legii. Wykorzystanie zaliczki może być utrudnione ze względu na brak kolegów Bereszyńskiego z tylnych formacji. Zawieszeni za kartki są Ivica Vrdoljak (defensywny pomocnik) i Jakub Rzeźniczak (stoper). Z przodu może brakować Miroslava Radovicia, którego zwabił szelest renminbi (waluta w Chinach) i odszedł do drugoligowego Hebei China Fortune.


- Śląsk to dobry zespół i choć nie wygrał w tym roku, to rezultaty nie zawsze odzwierciedlają prezentowany poziom. Nasz rywal prezentuje dobry poziom, ale my również. Nie możemy się już doczekać spotkania - zdradza Henning Berg. My też nie możemy się doczekać. Na szczęście do niego coraz bliżej. Początek walki o półfinał punktualnie o 20:00!

Autor: Jędrzej Rybak, Fot. Krystyna Pączkowska

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław