Wydarzenia

Czwartkowa prasa o Śląsku Wrocław

2014-10-16 09:30:00
Zapraszamy na przegląd gazet, które do kiosków trafiły w czwartek. Wybraliśmy z prasy najciekawsze informacje dotyczące Śląska Wrocław i jego zawodników.

Gazeta Wyborcza - Mila nadal zachwyca

 

W meczu ze Szkocją Mila otrzymał od Nawałki prawie pół godziny gry. Piłkarz Śląska na murawie pojawił się, gdy biało-czerwoni przegrywali 1:2. W 63. minucie zastąpił byłego gracza wrocławskiej drużyny Waldemara Sobotę i w ofensywie nadał reprezentacji Polski nową jakość. Polacy od tego momentu nie tylko dłużej utrzymywali się przy piłce, ale też stwarzali więcej strzeleckich okazji. Mila, podobnie jak w meczu z Niemcami, znów mógł być bohaterem! W 84. minucie najpierw efektownie przedryblował dwóch szkockich pomocników Jamesa Morrisona i Scotta Browna (tego ośmieszył "siatką"), a potem fenomenalnym prostopadłym podaniem zagrał do Kamila Grosickiego. Niestety, pomocnik Rennes zakończył akcję strzałem w słupek. Piłka wylądowała jeszcze pod nogami zaskoczonego Mili, ale ten uderzył daleko obok bramki. 

 

Niewiarygodną akcję Mili skomentował jeden ze szkockich dziennikarzy. "Oczywiste, że chcę wygranej Szkocji, ale ta akcja zasługiwała na bramkę. Wspaniała praca nóg i perfekcyjnie wyważone podanie od Mili" - napisał w trakcie meczu na Twitterze dziennikarz Ali Hunter, współpracujący z dziennikiem "The Guardian". Po meczu zmarnowanej meczowej okazji żałowali jej główni bohaterowie. - Gdybym w tej sytuacji trafił do bramki, to Sebastian Mila zaliczyłby asystę życia, a ja zdobyłbym najważniejszego gola w swojej karierze - mówił skrzydłowy reprezentacji Polski Kamil Grosicki. Z kolei Mila analizował: - Szkoda, że nie udało się wygrać ze Szkocją. Starałem się wykreować kolegom jak najlepszą okazję strzelecką, bo takie jest moje zadanie na boisku. Mam nadzieję, że jeden punkt w perspektywie całych eliminacji będzie dobrym wynikiem. Trener doskonale wie, jaka jest moja rola w kadrze. Jeśli drużyna będzie potrzebowała mnie w całym meczu, to jestem przekonany, że selekcjoner tak zrobi. On doskonale wie, że jestem do jego pełnej dyspozycji, bez względu na to, czy będzie to 5, 15 czy 90 minut. (…)

 

To, że jego nominacja do kadry nie była pomyłką, Mila potwierdził w zaledwie 13 minut w meczu z Niemcami. W 88. minucie wykorzystał sprytne podanie Roberta Lewandowskiego, zdobył bramkę na 2:0 i przypieczętował historyczną wygraną biało-czerwonych. Kolejną okazję do potwierdzenia swojej świetnej formy Mila będzie miał już w sobotę. Wówczas drużyna Śląska na własnym stadionie zagra z Piastem Gliwice. 

 

Gazeta Wyborcza - Polska w obcej skórze

 

Rewelacją października byli Arkadiusz Milik i Sebastian Mila, gracze ostro kwestionowani w kadrze. Trudno sobie przypomnieć inny przypadek pomocnika z polskiej ligi, który w dwóch trudnych meczach reprezentacji dostał 40-minutową szansę i zrobił na boisku jakościową różnicę. Brzmi jak paradoks: wyszydzany rezerwowy pomocnik Śląska trafił na zgrupowanie jako ostatni, by przekonać kraj, że w drużynie narodowej może być kimś znaczącym. Ale i tu należy przezornie powstrzymać się od euforii, pamiętając, że rodzime gwiazdy równie szybko gasną, co się zapalają.

 

Sport - Mila: Pierdyknąłem na siłę (rozmowa z Sebastianem Milą)

 

Czy jest pan zadowolony z podziału punktów?

Niewiele brakowało, by nasz heroiczny pościg za Szkotami skończył się zwycięstwem, a nie tylko remisem. Szkoda sytuacji Kamila Grosickiego, wiedziałem, że on lubi takie zagrania. Przed każdym zgrupowaniem oglądam jak grają napastnicy czy skrzydłowi i jakie podania lubią najbardziej. Wykonał dobrą robotę, zabrakło mu paru centymetrów. Sekundę później miałem piłkę na nodze, nie spodziewałem się, że będzie leciała tak szybko. Źle oceniłem sytuację, chciałem od siebie dołożyć trochę siły, a powinienem tylko dostawić nogę i wcelować w bramkę. A tak pierdyknąłem na siłę i efekt zobaczyliście. Dobrze, że nie trafiłem nikogo na trybunach...

 

Pana wejście rozruszało zespół.

W końcówce wszyscy zagraliśmy lepiej. Stworzyliśmy sporo sytuacji, ale niestety strzeliliśmy tylko jedną bramkę. Mamy lekki niedosyt, bo chcieliśmy ten mecz wygrać. Niestety taki jest futbol.

 

Ale chyba ze swoich występów w dwóch ostatnich meczach eliminacyjnych, z Niemcami i ze Szkocją, jest pan zadowolony?

Są powody do zadowolenia, bo w dwóch meczach z trudnymi przeciwnikami zdobyliśmy cztery punkty. Z drugiej strony, gdybyśmy zremisowali z Niemcami i pokonali Szkotów, sytuacja byłaby chyba korzystniejsza. Odnośnie mnie to cieszę się, że jestem w szerokiej kadrze.

 

Gazeta Wrocławska - Nie można nadszarpnąć reputacji Adama Nawałki (rozmowa z Sebastianem Milą)

 

Jest Pan największym wygranym zgrupowania?  

Oj, nie, jeśli mowa o wygranym, to jest nim zespól. Narodziła się drużyna, która od początku eliminacji zjednoczyła się, by iść w jednym kierunku. 

 

(…)

 

W obu meczach gra Polski poprawiała się, po Pana wejściach na boisko.  

Cieszy mnie ta opinia. Taka była moja rola. Ale odwołałbym się do gry zespołu. Szczególnie w meczu ze Szkocją. Wrzuciliśmy wyższy bieg i zaczęliśmy dominować. Nasz potencjał  jest większy niż Szkocji i zabrakło niewiele, by to udowodnić. Końcówka meczu była naprawdę dobra. Szkoda kibiców, bo naprawdę nas nieśli. To nie są puste słowa, żeby zrobić komuś dobrze. Stadion Narodowy staje się naszą twierdzą, gdzie żaden rywal nie będzie miał z nami łatwo.

 

Chyba najbardziej może Pan żałować akcji z Kamilem Grosickim w 84. minucie. Jak ona wyglądała z Pana perspektywy?  

Na środku boiska przejąłem piłkę, musiałem sobie dać radę z dwoma przeciwnikami. Mogłem wcześniej podać, ale zaryzykowałem. Zobaczyłem, że wychodzi Kamil Grosicki, który lubi prostopadłe piłki, więc mu zagrałem. To nie był przypadek, bo wcześniej zawsze oglądam mecze zawodników, z którymi mam grać. Dzięki temu wiem, jakie kto lubi podania, jak kogoś najlepiej wykorzystać. „Groszek" super wyszedł, milimetrów zabrakło, by strzelił gola. 

 

(…)

 

Na powołanie na mecz z Gruzją chyba będzie Pan czekał spokojnie?  

(śmiech) Uff... Chciałbym doczekać takich czasów, żebym siedząc przed telewizorem czy bawiąc się z córką, czekał jedynie na potwierdzenie, że znów jestem w kadrze. Niestety, życie nie jest usłane różami. Czeka mnie trochę roboty. Mam swój plan, bo chcę popracować jeszcze nad kilkoma elementami. Dla mnie ogromnym wyróżnieniem było już to, że byłem na ostatnich dwóch zgrupowaniach. Oczywiście dalej chcę dawać kadrze jak najwięcej i zamierzam to robić, dopóki selekcjoner będzie dawał mi okazje. 

 

Ostatnie dni były najpiękniejszymi w Pana karierze? 

Jak najbardziej. Grać na takim stadionie, przy takiej publiczności, przy okazji pokonać Niemców... To niesamowita sprawa. Spełniło się moje marzenie.

 

Gazeta Wrocławska - Śląsk pomógł choremu Karolkowi

 

Piłkarze WKS-u, korzystając z przerwy na mecze reprezentacyjne, postanowili pomóc choremu Karolowi Bizonowi z Brzegu Dolnego. Siedmioletni Karol Bizon cierpi na nieuleczalną chorobą genetyczną. - Lekarze nie dawali nam żadnych szans ani nie robili nadziei, ale my postanowiliśmy się nie poddawać - powiedział Zbigniew Kudryński, dziadek Karolka.  To właśnie pan Zbigniew był jednym z pomysłodawców i organizatorów meczu, który rozegrano w poprzednią sobotę na Stadionie Miejskim w Brzegu Dolnym. - Do Śląska zgłosiliśmy się już cztery miesiące temu. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie prezes Paweł Żelem, który od razu zgodził się na naszą prośbę, by drużyna wojskowych zagrała mecz charytatywny, z którego dochód byłby przeznaczony na rehabilitację mojego wnuka. Początkowo planowaliśmy, by wrocławska drużyna zagrała z reprezentacją Brzegu Dolnego, tzn. z urzędnikami miasta itd., ale nie wszystkim pasował termin zaproponowany przez Śląsk. Dlatego poprosiliśmy o udział w tym meczu Ill-ligową drużynę KP Brzeg Dolny - opowiada pan Kudryński.  

 

I dodał, że piłkarze z KP oczywiście nie mieli nic przeciwko temu, by zagrać sparing z jedną z najlepszych drużyn w Polsce, i to właśnie w Brzegu Dolnym. Mecz poprzedził występ grupy tanecznej Flash Dance Group, podczas którego na stadionie był już niemal komplet kibiców.  - Całkowity dochód z biletów został oczywiście przekazany na rzecz mojego wnuka. Dzieci do lat 12, których było naprawdę całe mnóstwo, miały wstęp wolny. Młodzież od 12 do 18 lat musiała zapłacić 5 zł, a dorośli 10. Myślę, że nie były to zbyt wygórowane ceny, jak na widowisko, które stworzyli podopieczni trenera Tadeusza Pawłowskiego, do spółki z piłkarzami naszego KP (Śląsk wygrał 4:0). Najlepiej świadczą o tym prawdziwe tłumy, które przyszły w sobotę na stadion - podkreśla wzruszony dziadek Karolka. - Muszę koniecznie podkreślić fantastyczne zachowanie graczy WKS-u, którzy traktowali mojego wnuka jak swojego młodszego brata. Przytulali go, robili sobie z nim zdjęcia i uczestniczyli w licytacjach, na które zresztą przeznaczyli wiele klubowych pamiątek. Podpisali piłkę, którą rozgrywany był ten mecz, przekazali koszulki i inne wartościowe rzeczy, które cieszyły się dużym zainteresowaniem na aukcji. Mało tego! Sami wylicytowali też rower, który później... oddali organizatorom, prosząc, by pomalować go w barwy Śląska i przeznaczyć do dalszej licytacji - kontynuował.  

 

Na tej akcji skorzystali zatem wszyscy. Reprezentanci T-Mobile Ekstraklasy zagrali spotkanie, które pozwoliło im pozostać w rytmie meczowym, mieszkańcy Brzegu Dolnego mieli nieczęstą okazję do zobaczenia w akcji w ich mieście graczy z najwyższej klasy rozgrywkowej i przede wszystkim Karolek, dla którego podczas ok. czterogodzinnej akcji charytatywnej udało się zebrać aż 22 tysiące złotych. - To naprawdę poruszające, że popularni zawodnicy Śląska Wrocław zdecydowali się nam pomóc i na dodatek zachowywali się jak przyjaciele. Cieszy też fakt, że chwalili sobie atmosferę, jaką zgotowali kibice w naszym mieście i... murawę. Myślę, że akurat tego mógłby nam pozazdrościć niejeden klub w ekstraklasie. Dostaliśmy także zapewnienie, że jeśli będziemy jeszcze kiedyś organizować podobne akcje, to oni z przyjemnością wezmą w nich udział - podsumował godną pochwały postawę zawodników i działaczy klubu z ul. Oporowskiej pan Kudryński.

 

Fakt - Dankowski też szaleje w kadrze

 

Nie tylko Sebastian Mila (32 l.) zbiera wysokie noty w meczach reprezentacji. Obserwatorów meczu młodzieżówki olśnił Kamil Dankowski (19 l.), który strzelił gola jak sam Cristiano Ronaldo (29 l.).  Jeszcze do niedawna wydawało się, że takie bramki zdobywają tylko najlepsi piłkarze świata. 30 metrów do celu, soczyste uderzenie z rzutu wolnego, a piłka w ostatnim momencie spada pod poprzeczkę. Z takich goli słynie Ronaldo, ale równie pięknym trafieniem popisał się także Kamil Dankowski. Rezerwowy piłkarz Śląska strzelił takiego gola w meczu eliminacji mistrzostw Europy z Holandią. Ostatecznie kadra Polski do lat 19 przegrała z holenderskimi rówieśnikami 1:2. - To na pewno był nasz najcięższy mecz w fazie grupowej. Chcieliśmy przynajmniej go zremisować - mówi młody talent Śląska.  Choć w ciągu ostatnich siedmiu dni Dankowski rozegrał aż trzy mecze w reprezentacji U-19, to najprawdopodobniej znajdzie się w kadrze na mecz z Piastem (sobota, godz. 15.30). Wczoraj trenował indywidualnie, ale dziś już dołączy do zespołu Tadeusza Pawłowskiego (61 l.).

 

Super Express - Pogromca Niemców w „Super Expressie”

 

Sebastian Mila (32 l.) największe odkrycie kadry w starciach z Niemcami (2:0) i Szkocją (2:2), był wczoraj gościem „Super Expressu". „Roger" zwiedził redakcję, rozdał mnóstwo autografów, a przede wszystkim opowiedział o swoich przeżyciach związanych z tymi szalonymi meczami.  Mili towarzyszyły życiowa partnerka Ula oraz ich córeczka Michalina, która dzielnie kibicowała tacie z trybun Stadionu Narodowego. - Ile razy obejrzałem mojego gola z Niemcami? Tak z pięć razy. Ale bardziej niż samym strzałem ekscytowałem się otoczką, głosem komentatora, reakcjami kibiców - przyznał pomocnik Śląska, który nie ma pretensji do Adama Nawałki, że ten, mimo namów ze strony kibiców i dziennikarzy, nie dał mu szansy przeciw Szkocji od pierwszych minut. - Od razu wiedziałem, że to nie ja zastąpię Tomka Jodłowca, bo to nie moja pozycja. A o trenerze złego słowa nie powiem, to profesjonalista, dbający o wszystko, nawet o nasze żołądki. Kiedy dowiedział się, że w niedzielę przed meczem z Niemcami jadę do Canal Plus na wieczorny program, to poprosił kucharza, aby specjalnie poczekał na mnie i po powrocie zrobił mi kolację. Nawałka tworzy reprezentację z prawdziwego zdarzenia. A przy okazji chciałbym podziękować mediom, w tym „Super Expressowi", za stworzenie fajnej atmosfery wokół kadry. Wasza okładka po meczu z Niemcami z hasłem „Kaput" podobała mi się najbardziej ze wszystkich tytułów - pochwalił nas Mila.

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław