Wydarzenia

Dziakowicz: Nie spuścimy nogi z gazu

2023-06-21 17:50:00
Śląsk Wrocław zwyciężył z Lechem Poznań w finale rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów U15 4:1 i zdobył tytuł Mistrza Polska. Prezentujemy pomeczową wypowiedź trenera, Pawła Dziakowicza.
Paweł Dziakowicz: Na pewno w tym momencie ciężko coś powiedzieć sensownego, bo emocje biorą górę. Jakbym miał podsumować, to na pewno ten sezon był trudny, dużo nas kosztował, ale też prawda jest taka, że z wieloma z tych chłopców pracuję już trzeci rok. Ta droga była znacznie dłuższa, naprawdę były momenty, że nikt w nas nie wierzył, były momenty gorsze. A my potrafiliśmy dojść do takiego momentu, na sam szczyt. Mam tylko nadzieję, że ten szczyt, który dziś zdobyliśmy, będzie kierunkiem w przyszłości, ze nie spuścimy nogi z gazu, każdy z nich będzie szedł tylko do przodu i następne finały będą jeszcze większe.

Na pewno nie tak chcieliśmy rozpocząć ten mecz, to jest wiadoma sprawa. Tutaj duży wpływ miała otoczka i emocje związane z finałem i po prostu Lech zdecydowanie lepiej wszedł. Czasu nie cofniemy, nie tak chcieliśmy zacząć. Ale to co jest najważniejsze, to reakcja zespołu, która była fenomenalna i to też pokazuje, jak zespół jest silny mentalnie przez cały rok. Nawet tak wracając myślami, potrafiliśmy z Rakowem Częstochowa, najsilniejszym zespołem naszej grupy od 7. minuty grać w dziesięciu i wygrać ten mecz. Z Miedzią Legnica też graliśmy w osłabieniu i potrafiliśmy wygrać. To pokazywało, jak potrafimy fenomenalnie reagować. Dziś też to zrobiliśmy w najlepszy możliwy sposób, wyrówanliśmy, poszliśmy szybko za ciosem i jeśli miałbym wskazać różnicę, która spowodowała, że dziś to my się cieszymy, to mentalność całego zespołu, która była na najwyższym poziomie.

Gdyby jeszcze Krystian Rostek po akcji rezerwowych dołożył bramkę, to byłoby jeszcze lepsze zakończenie, ale i tak jest fenomenalnie. To co warto zrobić, to wyróżnić strzelców. To jest warte uwagi, bo w rundzie zasadniczej wszyscy zawodnicy z pola, oprócz jednego, zdobyli bramki. Z 17 zawodników grających w polu, oprócz Wiktora Wyszyńskiego. Pamiętam jak dziś, po ostatnim meczu z Górnikiem, gdzie wygraliśmy 10:0, zależało nam, aby Wiktor zdobył bramkę, nieudało się. Powiedziałem w szatni do chłopców, że mamy jeszcze dwa mecze i Wiktor jeszcze też będzie się cieszył. Nie muszę mówić, kto był bohaterem drugiego półfinału w Rzeszowie. Wiktor podszedł do ostatniego rzutu karnego - możemy mówić, że bramka w rzutach karnych jest innego typu - ale dla mnie najważniejsze, że to była ta jego bramka dla niego, dla zespołu, na którą czekał.

Jeszcze mówiąc dalej strzelcy to jedno, ale cały zespół jak potrafił bronić, się poświęcać, jak funkcjonowaliśmy w fazie obrony. Nie chcę mówić, że to było ważniejsze od tego, ale to na pewno był jeden z kluczowych czynników, który pozwolił, abyśmy tutaj byli. Ale też aby ten finał zakończyć, bo cała obrona dowodzona przez Mateusza Ceglińskiego, Kubę Kaszuba, Dawida Korzeniowskiego, którzy tworzyli mocną trójkę, to jest coś, co doprowadziło nas do tego miejsca.

Mówiąc pół żartem, pół serio już teraz - chyba bardziej moglibyśmy grać co tydzień z tymi najmocniejszymi bo to były - w cudzysłowie - łatwiejsze mecze. Były mecze na początku sezonu trudniejsze, gdzie choćby przegraliśmy z Olimpikiem. To nie tak, że chłopcy lekceważą czy tym podobne rzeczy, ale nie ma co ukrywać, że ta adrenalina wyzwalana z najmocniejszymi przeciwnikami wznosi nas na najwyższy poziom. W poprzedniej rozmowie mówiłem, że cieszę się, że gramy z Lechem, ponieważ Lech - może nie tak, że nam leży - ale wiedzieliśmy, że to będzie fenomenalny mecz na najwyższym poziomie i wiedziałem, że nasi chłopcy zagrają na najwyższym poziomie.
Autor: Kacper Rudzik, Fot. Adriana Ficek

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław