Ostatnia delegacja

Lechia Gdańsk to przede wszystkim drużyna własnego obiektu. Na 9 meczów rozegranych przed własną publicznością, siedem wygrała, raz zremisowała i tylko raz schodziła z placu gry pokonana. - Na pewno naszym atutem jest miejsce tego meczu. Jesteśmy drużyną, która lubi grać na własnym obiekcie, gdzie wspierają nas nasi kibice. Atmosfera na stadionie niesie nas, jesteśmy przez to mocniejsi i dlatego zawsze wyczekujemy spotkań u siebie. Tanio skóry nie sprzedamy – przekonuje Sebastian Mila. Lichiści dodatkowo będą chcieli zrekompensować się za ostatnią dotkliwą porażkę z Wisłą Kraków 0:3, po której musieli ustąpić z fotela lidera na rzecz Jagiellonii Białystok.

Szkoleniowiec Biało-zielonych Piotr Nowak nie może skorzystać z Mario Malocy oraz Bartłomieja Pawłowskiego, którzy są kontuzjowani. Na urazy narzekają także Steven Vitoria i Paweł Stolarski. Wrocławianie z kolei będą musieli poradzić sobie bez Goncalvesa, który nadal pauzuje za czerwoną kartkę oraz bez Augusto, który nabawił się kontuzji w ostatnim meczu. 

 

Trójkolorowi w poprzedniej kolejce zremisowali przed własną publicznością z Pogonią Szczecin 1:1. Wrocławianie jednak lepiej radzą sobie w meczach wyjazdowych. - Mamy świadomość, że Lechia bardzo dobrze gra u siebie. My musimy się mieć na baczności, ale zdecydowanie jedziemy do Gdańska po trzy punkty. To nasz obowiązek - zapewnia trener WKS-u Mariusz Rumak. Wrocławska drużyna jeszcze przed zakończeniem roku chce zanotować awans w tabeli. Celem jest znalezienie się w górnej ósemce.

 

W ogólnym rozrachunku Śląsk ma zdecydowanie lepszy bilans. Na 45 spotkań rozegranych w Ekstraklasie i I lidze WKS wygrał 21. 8 razy lepsza była Lechia i 15 razy mecz kończył się remisem. Dziś liczymy na umocnienie się w tych statystykach. Początek spotkania o godz. 20:30 na stadionie Energa Gdańsk.