Wydarzenia

Poniedziałkowe gazety o Śląsku Wrocław

2014-12-22 09:55:00
Zapraszamy na pierwszy w tym świątecznym tygodniu przegląd prasy. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły dotyczące Śląska Wrocław i zawodników reprezentujących największy klub w regionie.

Piłka Nożna - Królowie własnego boiska

 

Postawa tej drużyny i miejsce zajmowanie w tabeli należą do największych niespodzianek sezonu. Przed rozpoczęciem rozgrywek spodziewano się, że wrocławski zespól może znaleźć się w górnej połowie tabeli, ale chyba mało kto przewidział, że rok 2014 zakończy jako wicelider. Po ostatnim zwycięskim meczu z GKS Bełchatów obrońca wrocławskiej drużyny Paweł Zieliński przyznał, że tak naprawdę celem na ten sezon było zakwalifikowanie się do pierwszej ósemki, co już jest na wyciągnięcie ręki. Trudno więc wyniku nie nazwać inaczej niż bardzo dobry. Przecież w poprzednim sezonie wrocławianie byli najlepsi, tyle że w strefie spadkowej. Tymczasem teraz zajmują drugie miejsce w lidze, a przecież przez niemal cały czas musieli grać bez swojej gwiazdy, wicekróla strzelców ekstraklasy w poprzednim sezonie Portugalczyka Marco Paixao. Zespół Śląska znakomicie radził sobie na własnym boisku, gdzie siedem meczów wygrał, trzy zremisował, a żadnego nie przegrał. Zresztą wrocławianie u siebie smaku porażki nie zaznali od 23 lutego 2014 roku. Następnego dnia trenerem został Tadeusz Pawłowski. Zatem jednak Stadion Miejski jest szczęśliwym miejscem dla drużyny, w co wcześniej powątpiewano. (…) 

 

Solidna drużyna z wieloma doświadczonymi zawodnikami, którzy sporo przeżyli w różnych krajach. Flavio Paixao znakomicie wywiązał się z roli egzekutora, gdy musiał zastępować swojego kontuzjowanego brata w ataku. Portugalczyk strzelił jesienią 12 goli, ale nie grał egoistycznie, bo zaliczył cztery asysty. Pomocnik Sebastian Mila świetną formę z drużyny klubowej przeniósł do reprezentacji Polski, a w lidze zdobył pięć bramek i miał sześć asyst, jedną więcej niż inny gracz drugiej linii Mateusz Machaj. Początek sezonu był bardzo udany dla skrzydłowego Robert Picha, który zdobył sześć bramek Trudno także wyobrazić sobie wrocławski zespół bez bramkarza Mariusza Pawełka, obrońców Pawła Zielińskiego, Dudu Paraiby i Piotra Celebana czy pomocników Lukasa Droppy i Tomasza Hołoty. Ale o tym, że w Śląsku nie ma ludzi niezastąpionych, przekonał się Marco Paixao, może dlatego zdecydował się wrócić na boisko wcześniej, niż się spodziewano, i nawet strzelił gola w ostatniej kolejce. (…) 

 

Prognoza na wiosnę. Jeżeli zespół nie dozna jakiegoś znaczącego osłabienia, a od pewnego czasu mówi się o możliwym odejściu Mili do Lechii Gdańsk gdzie przecież kiedyś grał, to Śląsk ma duże szanse, żeby utrzymać się w czołowej trójce. Wiele będzie jednak zależało również od tego, czy kłopoty zdrowotne na dobre ma już za sobą Marco Paixao.

 

Piłka Nożna - Bliźniaczo skuteczni

 

Tego duetu zazdrości wrocławskiemu klubowi cała T-Mobile Ekstraklasa. Flavio jest współliderem klasyfikacji strzelców Marco ma w tym sezonie dopiero jedno trafienie, ale właśnie wrócił do gry po złamaniu nogi. Przed kontuzją strzelał jak na zawołanie. Kibice Śląska już zacierają ręce przed rundą wiosenną. We Wrocławiu liczą, że jeśli bracia Paixao będą w optymalnej formie, zespół powalczy z Legią Warszawa o mistrzostwo Polski. (…) - Oni są identyczni. Bardziej do siebie podobni niż Rafał i Łukasz Gikiewiczowie. Musicie to zobaczyć. Dzisiaj na treningu była z tego powodu kupa śmiechu - mówił do dziennikarzy Sebastian Mila, tuż po tym, jak po raz pierwszy zobaczył obu Portugalczyków w szatni. Jednak murawa szybko uwydatniła' różnice między bliźniakami. Kibice, którzy liczyli, że Flavio, wyglądający identycznie jak ich idol Marco, będzie równie skuteczny pod bramką rywali, szybko zaczęli kręcić głowami z niezadowolenia. O ile starszy z braci wciąż strzelał jak opętany (już w debiucie strzelił dwa gole czarnogórskiemu Rudarowi Pljevlja w Lidze Europy, a na premierowe trafienie w ekstraklasie potrzebował dwóch meczów), o tyle młodszy wydawał się początkowo zagubiony w nowym otoczeniu. Dopiero w swoim 11 występie na polskich boiskach znalazł sposób na bramkarza rywali. I swoje premierowe rozgrywki w naszym kraju zakończył z jednym trafieniem. (…)

 

Kolejny sezon miał jednak udowodnić, że opinie o marnych umiejętnościach snajperskich były zdecydowanie przedwczesne. Chociaż kto wie, jak potoczyłyby się losy Flavio w Śląsku, gdyby nie pechowa kontuzja jego brata? (…) - Sam byłem zaskoczony, że po kontuzji Marco trener wybrał mnie na nowego kapitana. Przecież w tej drużynie są piłkarze, którzy grają tu od wielu lat, a ja jestem w Śląsku zaledwie od pół roku. Nigdy dotąd nie byłem kapitanem seniorskiego zespołu. Pełniłem tę funkcję jeszcze jako dzieciak w Sesimbrze. Ale wywiążę się z tego obowiązku najlewpiej, jak potrafię, chociaż nie przygotowałem sobie przemowy w szatni. Ona wyjdzie prosto z serca - mówił przed swoim pierwszym występem z opaską na ramieniu. Ustawienie na boisku również miało być dla niego zupełnie nowe. - Przez prawie całą karierę grałem na pozycji za napastnikiem, ewentualnie na skrzydle, jak wcześniej w Śląsku. Muszę się więc nauczyć trochę inaczej poruszać, ale inteligentny piłkarz powinien sobie radzić z takimi rzeczami - śmiał się przyszły bohater rundy jesiennej. (…) 

 

Czy obaj bracia mają w ogóle jakieś słabe strony? - Rzadko widzę ich strzelających głową, ale to niekoniecznie musi wynikać z ich słabości w tym elemencie gry, a z taktyki Śląska. Gdybyśmy mieli dwóch skrzydłowych z prawdziwego zdarzenia, a w ślad za tym więcej dobrych dośrodkowań w pole karne, to może oglądalibyśmy więcej bramek po strzałach bliźniaków głową-wyjaśnia Sybis, który podobnie jak wad, nie jest w stanie wskazać różnic między spokrewnionymi zawodnikami Śląska. - Na boisku są praktycznie identyczni, podobni w ruchach, podobni w myśleniu - słyszymy. Ale jak może być inaczej, skoro większych różnic między braćmi nie widzą nawet osoby, które na co dzień obserwują ich od stóp do głów. I to dosłownie! Kimś takim jest fizjoterapeuta wrocławskiego zespołu Jarosław Szandrocho.  

 

- Tak samo często się śmieją, bo to zadowoleni, pozytywnie nastawieni do życia ludzie. Czasami żartujemy sobie, że po ich wyrazie twarzy widać, że nie wychowali się w Polsce - śmieje się Szandrocho, który podobnie jak Portugalczycy lubi pożartować i jest jednym z tych, którzy dbają o dobry nastrój w szatni. - Ale że nigdzie nie ma dwóch identycznych osób, to oczywiście są drobne różnice między Marco a Flavio. Starszy z braci wykazuje nieco większy temperament, natomiast młodszy jest jakby spokojniejszy, w wielu sytuacjach jest bardziej stonowany. Nie wiem, z czego to wynika, może z faktu, że Marco jest we Wrocławiu z dziewczyną i ma więcej na głowie niż Flavio, któiy na wszystko ma czas - zastanawia się fizjoterapeuta związany z wrocławską drużyną od wielu lat. Różnice między braćmi w składzie WKS są więc nikłe. Obaj zawodnicy w jednym z wywiadów przyznali się nawet do tego, że czytają te same książki. No i jeden drugiego potrafi wyręczyć z najtrudniejszego nawet zadania, jak chociażby z seryjnego strzelania goli w ekstraklasie. Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy wiosną połączą siły w ataku.

 

Gazeta Wrocławska - Paweł Żelem: Będąc w Lechii, zaproponowałem zarządowi Pawłowskiego

 

Żaden kibic nie wyobraża sobie Śląska Wrocław bez Tadeusza Piłwłowskiego ale niewielu zdaje sobie sprawę, że niewiele brakowało, a dziś byłby w Lechii. W obszernej rozmowie z „Przeglądem Sportowym" prezes WKS-u Paweł Żelem opowiedział o kulisach swojej pracy.  - Na początku był chaos. Zarówno w papierach, jak i w szatni, nad którą zupełnie nie potrafił zapanować trener Stanislav Levy - mówi Żelem.  Najmłodszy prezes w T-Mobile Ekstraklasie przyznaje, że jeszcze przed przyjściem do Śląska myślał o sprowadzeniu trenera Pawłowskiego. Co gorsza, gdyby w Gdańsku postanowiono zaryzykować, to bardzo możliwe, że legenda Śląska byłaby dziś na ławce trenerskiej Lechii Gdańsk. (…) - Z Ruchem przegraliśmy 2:3 po słabej grze. Na godzinę 21 zaprosiłem więc czeskiego szkoleniowca na rozmowę i poinformowałem, że jego czas w Śląsku dobiegł końca - wspomina prezes.  Tak rozpoczęła się era Pawłowskiego. Legenda klubu wróciła, by pomóc w trudnym momencie, ale nikt nie spodziewał się, że od tamtego dnia, aż do dziś, „wojskowi" nie przegrają ani jednego z 17 meczów ligowych na własnym stadionie.  - Żaden inny trener nie był przeze mnie brany pod uwagę, choć nie brakowało osób, które podsuwały mi innych kandydatów. Nawet po wygraniu „grupy spadkowej" (9. miejsce - przyp. red.) usilnie wciskano mi Leszka Ojrzyńskiego, a nawet Ryszarda Tarasiewicza, który wtedy budził zainteresowanie klubów z Francji, a ostatecznie wylądował w Koronie - podsumował wątek trenerski Paweł Żelem.

 

Gazeta Wyborcza - Pawłowski i Celeban na dłużej

 

Kontrakt trenera Tadeusza Pawłowskiego ze Śląskiem został przedłużony do czerwca 2016 roku. Obrońca Piotr Celeban zaakceptował umowę ważną do 2017 roku. (…) Tadeusz Pawłowski zostaje w Śląsku co najmniej do połowy 2016 roku - Tadeusz Pawłowski to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Ma Śląsk w sercu, a przede wszystkimjest doskonałym fachowcem, co udowadnia od pierwszego dnia, w którym pojawił się w klubie. Przedłużenie z nim umowy było zarówno koniecznością, jak i ogromną przyjemnością -podkreślał na oficjalnej stronie Śląska Paweł Żelem, prezes wrocławskiego klubu. (…) Pawłowski trenerem Śląska został w lutym 2014 roku, przejmując zespół na trzynastym miejscu w tabeli. Drużyna pogrążona była w marazmie, grała słabo i znalazła się w grupie spadkowej. Z czasem nowy szkoleniowiec opanował kryzys. Wprawdzie Śląsk nie awansował do grupy mistrzowskiej, ale był rewelacją w grupie spadkowej, którą wygrał w wielkim stylu.  A już w nowym sezonie Śląsk zaskakuje bardzo pozytywnie. Po pierwszej części sezonu jest sensacyjnym wiceliderem, ustępując w tabeli tylko Legii. 

 

Warunki nowej umowy ze Śląskiem uzgodnił także obrońca Piotr Celeban. Defensor spędzi we wrocławskiej drużynie kolejne dwa sezony. Poprzednia jego umowa obowiązywała do czerwca 2015 roku, ale już teraz obydwie strony ustaliły, że defensor będzie reprezentował Śląsk do czerwca 2017 roku.  Oficjalnie kontrakt zostanie podpisany po powrocie zawodnika z przerwy urlopowej.

 

Nasze Miasto - Kalendarz Śląska Wrocław i Ślęzy 2015. Najlepsi piłkarze i koszykarki na zdjęciach

 

Kalendarz Śląska Wrocław i Ślęzy 2015 jest już w sprzedaży. To wspólna inicjatywa dwóch wrocławskich klubów: piłkarskiego WKS-u i beniaminka Tauron Basket Ligi Kobiet Ślęzy Wrocław. Dwa wrocławskie kluby w jednym miejscu, w jednej inicjatywie, w jednym kalendarzu. Piłkarze Śląska Wrocław i koszykarki Ślęzy wspólnie mogą zagościć na ścianach Waszych domów, tak jak wspólnie wzięli udział w stworzeniu specjalnego kalendarza.  Sportowcy w niecodzienny dla swoich profesji sposób przedstawiają najbardziej charakterystyczne punkty Wrocławia. Ogród Zoologiczny z nowo otwartym Afrykarium, Sky Tower czy Hala Stulecia uchwycone w dwunastu fotografiach idealnie podkreślają klimat stolicy Dolnego Śląska, w których emocje nakręcają drużyny Śląska i Ślęzy. (…) Kalendarz do sprzedaży trafił w środę, 17 grudnia. Można go kupić, pisząc na adres mailowy: sklep@slaskwroclaw.pl, na stronie slezawroclaw.pl, w punktach sprzedaży oficjalnych pamiątek Śląska i na meczach koszykarek. Kosztuje 40 zł.

 

Fakt - Piwka nie będzie nawet po mistrzostwie

 

Piłkarze Śląska nie mają co liczyć na taryfę ulgową! Ich trener, Tadeusz Pawłowski (61 l.), zapewnia, że jego drużyna nie napije się piwa nawet po zdobyciu mistrzostwa Polski. - Jeśli osiągniemy sukces, to wypijemy dobre szampany. Nie będziemy piwska pić - mówi jeden z najlepszych polskich szkoleniowców.  Bezpowrotnie minęły już czasy, gdy piłkarze mogli wyprosić u trenerów piwo po meczu. Teraz w klubie panuje pełen profesjonalizm, a nawet przy okazji święta alkohol jest pomijany. - Jeszcze w poprzednim sezonie zawodnicy poprosili mnie, czy w autobusie powrotnym z meczu wyjazdowego będą mogli napić się piwa z okazji urodzin kolegi. Zabroniłem i po tej sytuacji z podobnym pytaniem wrócili może jeszcze ze dwa razy. Teraz już wiedzą, że się na to nie zgodzę - mówi Pawłowski, który dba o zbilansowaną dietę u swoich piłkarzy. - Od razu po końcowym gwizdku na zawodników czekają odżywki białkowe. Mają je wypić jeszcze przed zejściem do szatni. Zresztą kibice widzą, że każdy zawodnik przychodzi im podziękować po meczu już z bidonem w ręku - dodaje szkoleniowiec Śląska. Po rundzie jesiennej WKS zajmuje drugie miejsce w tabeli ze stratą trzech punktów do Legii. Wiosna zapowiada się niezwykle interesująco, ale nawet największy sukces w postaci mistrzostwa Polski nie zmieni poglądu Pawłowskiego na spożywanie alkoholu. - Piwo? Jeśli osiągniemy sukces, to po rozgrywkach postawię drużynie szampana z wyższej półki - zapewnia trener wicelidera ekstraklasy.

 

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław