Wydarzenia

Poniedziałkowe gazety o Śląsku Wrocław

2015-03-09 09:50:00
Zapraszamy na poniedziałkowy przegląd prasy o Śląsku Wrocław. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze informacje dotyczące WKS-u i jego zawodników.

Gazeta Wrocławska - Śląsk nadal bez wygranej w tym roku

 

Pierwsze minuty tego spotkania wyglądały dziwnie. Otóż Legia cofnęła się na własną połowę i patrzyła, jak Śląsk próbuje konstruować atak pozycyjny. Gdy jednak wrocławianie tracili piłkę, to mistrzowie Polski błyskawicznie przechodzili do ataku, wykorzystując szybkich skrzydłowych: Michała Żyrę i Jakuba Koseckiego. To jednak WKS pierwszy stanął przed okazją otwarcia wyniku tego spotkania. W 12 min źle piłkę wybił Inaki Astiz, a Robert Pich potężnie uderzył z linii pola karnego. Arkadiusz Malarz był jednak na posterunku.

 

Niestety, ale Legia już pierwszy celny strzał zamieniła na bramkę. W 19 min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mariuszowi Pawelcowi (grał za kontuzjowanego Dudu) urwał się Jakub Rzeźniczak i ekwilibrystycznym strzałem zapakował piłkę pod poprzeczkę. Wrocławianie odpowiedzieli strzałem Flavio, ale Malarz obronił. Po chwili potężnie z dystansu przymierzył Peter Grajciar, ale kolejny raz golkiper rywali poszybował do słupka i wybił piłkę. W 33 min mieliśmy już 0:2, i to ponownie po rzucie rożnym. Tym razem strzałem głową do siatki trafił Tomasz Jodłowiec. (…)

 

Otóż jeszcze przed przerwą udało się zdobyć gola kontaktowego. Piękną wrzutką z rzutu wolnego popisał się Tom Hateley, ofensywni gracze Śląska wyszli w tempo zza linii obrony Legii, a największym instynktem wykazał się oczywiście Marco Paixao. Gdy już wszyscy myśleli o przerwie, Żyro postanowił jeszcze - tuż przy ławkach rezerwowych - znokautować Pawelca. Wpadł na niego z całym impetem, sztab Śląska wyskoczył do arbitra, ale gwizdka nie było, nie mówiąc już o kartce. Obrońca trzymał się za twarz, tarzał - niby z bólu - z jednego boku na drugi, aż Bartosz Frankowski... zakończył pierwszą część spotkania. (…)

 

Rywalizacja skończyła się w 73 min, kiedy do siatki trafił Michał Kucharczyk. Akcję zaczął wprowadzony w drugiej połowie Ondrej Duda, który kapitalnie prostopadle podał do Żyry, a ten - w sytuacji dwa na jeden - zanotował asystę.  WKS pierwszy raz w tym sezonie na własnym boisku stracił więcej niż jednego gola i nadal w tym roku jest bez zwycięstwa.  Na plus z pewnością należy zaliczyć frekwencję w tym meczu. Na Stadionie Wrocław zjawiło się 21005 kibiców - to liczba rzadko tutaj oglądana. WKS problem ma jednak taki, że jak uda się już ściągnąć na krzesełka trochę fanów, to drużyna dostaje bęcki. Czy to z Sevillą w Lidze Europy, z Wisłą Kraków tuż po otwarciu stadionu, czy właśnie z Legią. No, nie jest to dobry PR.

 

Przegląd Sportowy - Mistrzowski pokaz siły i potencjału

 

Przed inauguracją piłkarskiej wiosny trener Śląska Tadeusz Pawłowski zapowiadał, że skoro na dzień dobry w napchanym kalendarzu ma między innymi aż trzy mecze z Legią, to musi zawodników przygotować tak, żeby szczyt formy osiągnęli od razu. Wyniki jednak są dla wrocławian niepomyślne: w Pucharze Polski warszawskiej drużyny nadgryźć się nie udało, a w lidze poza zasięgiem okazał się choćby punkcik. (…)

 

Wrocławianom nie padły baterie, a tego można się było obawiać po 120 minutach w Warszawie kilkadziesiąt godzin wcześniej i dużo „krótszej", niż legijna, ławce rezerwowych (w czwartek odpadli z finału Pucharu Polski po przegranych rzutach karnych). Piłkarzom Tadeusza Pawłowskiego zabrakło zwyczajnej jakości. Precyzyjniejszego rozgrywania piłki w środku pola, lepszego wykończenia i koncentracji. Gospodarze zapłacili straszną cenę za drzemki przy stałych fragmentach gry rywali. Legii dwa gole przyniosły rzuty rożne, które wykonywał Tomasz Brzyski. Przy pierwszym Mariusz Pawelec nie upilnował Jakuba Rzeźniczaka, który w ekwilibrystyczny sposób zdobył prowadzenie dla mistrzów Polski. Przy drugim wynik podwyższył Tomasz Jodłowiec. Obaj zdobywcy bramek dla gości należeli zresztą do najjaśniejszych postaci w swojej drużynie, nie tylko z powodu dokonań strzeleckich. (…)

 

Tak jak i w czwartek swoje trzy grosze wtrącili sędziowie. Po meczu Pucharu Polski wrocławianie pieklili się, że sędzia Szymon Marciniak nie pokazał czerwonej kartki za polowanie Dossy Juniora na nogi Marco Paixao. Wczoraj w drugiej połowie Bartosz Frankowski nie podyktował karnego dla Legii za wyraźną rękę Mariusza Pawelca w „szesnastce". Po chwili jakby chciał wyrównać jeden błąd drugim - Brzyski zaatakował Flavio Paixao w sposób kwalifikujący się do pokazania kolejnej jedenastki, tym razem dla gospodarzy. I tym razem arbiter zachował się, jakby połknął gwizdek.

 

Fakt - Hateley to serce Śląska

 

Tom Hateley (26 l.) wskoczył na wysokie obroty i dziś jest ważnym ogniwem w zespole Tadeusza Pawłowskiego (62 l.). Anglik w przegranym meczu z Legią (1:3) był czołowym zawodnikiem w drużynie Śląska i zaliczył asystę przy golu Marco Paixao (32 l.). A pomyśleć, że jeszcze jesienią trener miał dużo zastrzeżeń do gry tego piłkarza, a nawet zarządził mu terapię odchudzającą.  Kto by się spodziewał takiej zwyżki formy! Dziś Tom Hateley to waleczne serce w ekipie Śląska.  Właśnie od zawodnika urodzonego w Monte Carlo rozpoczyna się każda ofensywna akcja zespołu z Wrocławia. Mimo licznych błędów w obronie i straty trzech goli Tadeusz Pawłowski nie może mieć zastrzeżeń do jego gry przeciwko Legii. Zwłaszcza że to Anglik dokładnie zacentrował piłkę do zdobywcy jedynej bramki Marco Paixao. W dodatku nawet na czworaka walczył o każdy metr boiska.  Jeszcze jesienią Hateley był na cenzurowanym w Śląsku i podobnie jak Sebastian Mila (33 l.) musiał udać się na terapię odchudzającą.  Jego problem nie był aż tak poważny, ale kilka procent tkanki tłuszczowej musiało zostać zrzucone. - Tom waży trochę za dużo i w najbliższym czasie powinien pozbyć się około dwóch kilogramów - mówił jesienią Pawłowski, który długo nie mógł przekonać się do gry Anglika. Po współpracy z dietetyczką, Hateley zrobił wyraźny postęp i choć waży mniej, to nie stracił na sile. A co najważniejsze, szkoleniowiec Śląska już nie waha się, czy delegować do gry zawodnika pochodzącego z Wysp Brytyjskich.

 

Fakt - Gracze Śląska pamiętali o koleżankach ze Ślęzy

 

Mariusz Pawełek i Mateusz Machaj przynieśli koszykarkom czerwone tulipany  Piłkarze Śląska to prawdziwi dżentelmeni i pamiętają o kobietach w dniu ich święta. Z okazji 8 marca delegacja zespołu Tadeusza Pawłowskiego (62 l.) odwiedziła zaprzyjaźnioną drużynę koszykarek Ślęzy. Mariusz Pawełek (34 l.) i Mateusz Machaj (26 l.) złożyli koleżankom życzenia oraz wręczyli kwiaty.  Pawełek i Machaj z różnych przyczyn nie mogli zagrać w niedzielę przeciwko Legii Warszawa. Bramkarz Śląska dochodzi do siebie po operacji złamanego palca, z kolei Machaj musiał odcierpieć karę za uzbieranie czterech żółtych kartek w rozgrywkach ligowych. Mimo kilku wolnych chwil, zawodnicy nie próżnowali i w imieniu drużyny Tadeusza Pawłowskiego zrobili kobietom ze Ślęzy miłą niespodziankę. - Piłkarze mocno nas zaskoczyli, wręczając czerwone tulipany. To było takie słodkie. Zapraszamy ich na nasze mecze. Nasza drużyna także wspiera Śląsk swoją obecnością na trybunach - mówi skrzydłowa Ślęzy Pamela Stachnik (21 l.).

 

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław