Wydarzenia

Środowy przegląd prasy o Śląsku

2014-10-15 09:50:00
Środę rozpoczynamy od przeglądu prasy. Z dzisiejszych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły o Śląsku Wrocław i jego piłkarzach... a także ich partnerkach!

Przegląd Sportowy - Mila pogra tak co najmniej 3 lata

 

Zaraz po rozpoczęciu pracy w Śląsku ujawnił pan, ile waży Sebastian Mila. Na dodatek pozbawił go pan opaski kapitańskiej i narzucił specjalny reżim treningowy. Wówczas przeważała opinia, że Pawłowski nie wie co robi. Dzisiaj Tomasz Hajto mówi, że panu należą się kwiaty za robotę, jaką pan z nim wykonał.

Wolę nie zastanawiać się, jakiego narobiłbym szumu, gdybym podał prawdziwe dane. Mówiąc o 6 kilogramach nadwagi, trochę ją zaniżyłem. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wykonałem wokół Sebastiana ryzykowne ruchy, ale mające bardzo mocne podstawy merytoryczne. To nie jest tak, że przyszedł Pawłowski, postanowił zrobić pokazówkę i padło akurat na Milę. Dzień przed tą decyzją do drugiej w nocy rozmawiałem z ludźmi w klubie. Był to czas, kiedy nie tylko Sebastian, ale cały Śląsk znalazł się w krytycznej sytuacji. Zajmowaliśmy czwarte od końca miejsce w tabeli ekstraklasy, a z sześciu najbliższych meczów cztery mieliśmy rozegrać na wyjazdach. Było jasne, że albo bierzemy się za robotę, nie tylko przy Mili, albo spadamy. Sytuacja wymagała odwagi przy podejmowaniu niepopularnych, trudnych decyzji. Nie dało się robić nic na przeczekanie. Jakbym przyszedł do pracy w Śląsku tylko z założeniem, że chcę przetrwać, skończyłbym tak jak mój poprzednik. Nie mówiąc o tym, w jakim miejscu mógłby być dzisiaj Sebastian.

 

(…)

 

Mila po meczu z Niemcami mówił, że dostał 150 SMS-ów. Byt wśród nich ten od Tadeusza Pawłowskiego?  

Oczywiście. Pogratulowałem mu nie tylko w imieniu swoim, ale całej rodziny. Najgłośniejsza po golu na 2:0 była moja żona. Ona po prostu oszalała. Sebastian odpisał, że dziękuje mi za wszystko, co do tej pory razem zrobiliśmy. Dowiedziałem się też czegoś, co mnie bardzo ucieszyło: że to dzięki mnie z przyjemnością przychodzi na treningi Śląska. To najlepsze, co może usłyszeć szkoleniowiec. Zwłaszcza w od zawodnika, który przechodzi do historii. Bo niezależnie od wyniku meczu ze Szkocją (rozmowa została przeprowadzona we wtorek rano - przyp. red.), on już zapisał piękną kartę.

 

Czy takich zawodników jak Mila za szybko się u nas nie skreśla? 

W każdej drużynie jest miejsce na piłkarzy młodych, tych około 25-26 lat i takich jak Sebastian. Doświadczonych, którzy nie pękną psychicznie w trudnym momencie. Przeanalizujcie, jak wyglądała jego gra z Niemcami. Tam nie było szukania alibi „a bo ja grałem tylko kilkanaście minut". Od chwili wejścia na boisko widać było, że chce coś zrobić. Dużo biegał, starał się pomagać w defensywie. Kiedy dostał piłkę od Roberta Lewandowskiego, nie spanikował, tylko uderzył dokładnie tak jak chciał: precyzyjnie, plasowaną piłką, żeby nie dać szans najlepszemu bramkarzowi świata. Tam nie było żadnego przypadku. Tacy zawodnicy są potrzebni reprezentacji. My w Śląsku takiego Mili też potrzebujemy. Na boisku, a później pewnie poza nim. Dziś biorę 16-letniego Macieja Pałaszewskiego na treningi pierwszej drużyny między innymi po to, żeby jak najwięcej podpatrywał Sebastiana.

 

Gazeta Wrocławska - Przerwa reprezentacyjna nie jest dla piłkarzy Śląska Wrocław żadną przerwą

 

Zawodnicy Śląska bardzo intensywnie pracują w przerwie na mecze reprezentacji. Trener Pawłowski aplikuje im dwa treningi dziennie. Na wczorajszym, otwartym dla mediów treningu zawodnicy Śląska trenowali bez taryfy ulgowej, pomimo momentami rzęsiście padającego deszczu. Szkoleniowiec wojskowych zwracał piłkarzom szczególną uwagę na tempo rozgrywania akcji i uczulał, by grali na jak najmniejszą liczbę kontaktów z piłką. Utrzymywanie się przy piłce i umiejętne przeprowadzanie ataków pozycyjnych może okazać się kluczowe w najbliższym meczu ligowym, w którym zielono-biało-czerwoni zmierzą się z Piastem Gliwice (sobota, godz. 15.30, Stadion Wrocław). Popularne Piastunki ostatnio imponują formą. Po bardzo przeciętnym początku sezonu (trzy remisy i trzy porażki w pierwszych sześciu kolejkach), podopieczni Angela Pereza Garcii. Czy piłkarze Śląska muszą zatem skupić się na wyłączeniu z gry gliwickiej „dziesiątki"? - Nas nie interesuje to, jak gra przeciwnik, tylko skupiamy się na sobie. Jesteśmy lepszą drużyną i zamierzamy to udowodnić na boisku - powiedział pomocnik WKS-u Krzysztof Danielewicz. - Wiemy, że gliwiczanie ostatnio są w niezłej formie i na pewno na odprawie będziemy omawiać ich mocne i słabe strony. Moim zdaniem ich dobra gra wynika ze stabilizacji, jaka jest w tym klubie. Tacy piłkarze, jak Wilczek, Ruben Jurado czy Tomasz Podgórski grają ze sobą od dłuższego czasu i to w końcu zaczyna procentować - dodał.  Zaprocentować mają też treningi, jakie trener Pawłowski przeprowadza ostatnio ze swoimi podopiecznymi. - W tym „wolnym" od meczów o punkty tygodniu trenujemy częściej niż zwykle. Sztab szkoleniowy na czele z Markiem Świderem (trener od przygotowania motorycznego) zadbał, żebyśmy za mocno się nie nudzili, ale nikt z nas nie narzeka, bo wiemy, że może wyjść nam to tylko na dobre - kontynuował.  Nie mogło oczywiście zabraknąć pytania o bohatera ostatnich dni, Sebastiana Milę. - Ta historia jest motywująca dla nas wszystkich. Seba udowodnił, że nawet w wieku 32 lat można się wybić do kadry. Jestem jednak spokojny, że ten sukces mu nie zaszkodzi i nie będzie chodził z głową w chmurach, tylko znów będzie dawał z siebie 100 procent - podsumował Danielewicz.

 

Fakt - To już Karol, nie Karolek

 

Karol Angielski jest coraz bliżej gry w pierwszym składzie Śląska. To zasługa zmiany mentalności! Napastnik Śląska Karol Angielski (18 l.) od kilku tygodni ma coraz wyższe notowania u trenerów. - Wreszcie zrozumiałem, że nie jestem już dzieckiem, tylko piłkarzem, który ma walczyć o skład - tłumaczy piłkarz. Kiedy Angielski przychodził latem do Śląska, głośniej było o awanturze wrocławskiego klubu i Korony Kielce o ekwiwalent niż o boiskowej jakości tego młodego gracza. Angielski nie bardzo odnajdywał się w rywalizacji o skład. Ostatnio jednak trenerzy wskazują, że młody piłkarz robi postępy i może być w ataku wartościowym zmiennikiem dla Flavio Paixao (30 l.) czy Mateusza Machaja (25 l.). - Podobało mi się, jak podszedł do swojego debiutu z Podbeskidziem, Wszedł na kilka minut, ale walczył. Widać było, że mu zależy na tym, żeby się czymś popisać. Zaczyna też strzelać gole w rezerwach, a nawet w gierkach treningowych pierwszej drużyny. Trafił też w niedawnym sparingu pierwszego zespołu z KP Brzeg Dolny. Karol pracuje na kolejne minuty w ekstraklasie - przekonuje trener Tadeusz Pawłowski (61 l.). 18-latek musi godzić pobyt we Wrocławiu z indywidualnym tokiem nauczania, który ma w Kielcach. Kiedy trener daje zawodnikom wolne, Angielski jedzie w rodzinne strony, aby nadrabiać zaległości. W tym roku szkolnym podchodzi do matury. Nie jest wielkim zaskoczeniem, że na poziomie rozszerzonym będzie zdawał... angielski.

 

Fakt - „Tedi” skończył 61 lat!

 

Wtorek w siedzibie piłkarskiego Śląska upłynął w wyjątkowo miłej atmosferze. Trener Tadeusz Pawłowski przyjmował życzenia z okazji 61. urodzin. Wszyscy pracownicy chętnie uhonorowali sympatycznego szkoleniowca.  Z tej okazji klub podarował mu pamiątkową tablicę do powieszenia na ścianie. Nie zabrakło też tortu z klubowym herbem. - Każdy trener jest niejako nauczycielem, czyli mam urodziny w najbardziej odpowiednim dniu. Akurat w święto Komisji Edukacji Narodowej - śmiał się „Tedi". Nie omieszkał zaznaczyć, że najmilszym prezentem i tak jest dla niego postawa reprezentacji Polski z Sebastianem Milą (32 l.) w składzie.

 

Super Express - To Ula doprowadziła Milę do reprezentacyjnej formy

 

Urszula Koc (29 l., partnerka życiowa Sebastiana Mili) wciąż jest zszokowana, że jej Sebastian strzelił wspaniałego gola Neuerowi. - To jakaś bajka. Po raz pierwszy na żywo oglądałyśmy to z córką. Michalina, gdy zobaczyła, że Sebastian zdobył bramkę, krzyczała: „Tata, tata”, bo wierzyła, że usłyszy - opowiada nam.

 

Sebastian jest w formie, ale jeszcze kilka miesięcy temu miał nadwagę. Podobno bez twojej pomocy nie dałby rady wrócić do dawnej formy.

Pamiętam dzień, gdy wrócił z treningu i oznajmił: „Mam dwie złe wiadomości, od której zacząć? Odstawili mnie i nie jestem już kapitanem” - powiedział. To było dla niego trudne, bo kocha futbol. Ale nie załamał się, stwierdził, że musi wziąć się za siebie. I to natychmiast.

 

Co wtedy zrobiliście?

To był szalony dzień. Dietetyczka Śląska Aleksandra Kopeć ustaliła menu, kupiliśmy produkty oraz... wyciskarkę do owoców i wagę. Każdego dnia Sebastian przed posiłkiem sprawdzał, ile waży. Wszystko dokładnie zapisywaliśmy. W pierwszym tygodniu zrzucił kilogram, w kolejnym już dwa. Jest już taki chudy, że niedługo będzie ważył tyle co ja (śmiech).

 

Sebastian przyznał, że to była dla niego mordęga.

Jak to słyszę, to mam ochotę go udusić (śmiech). Powinien mnie i panią dietetyk zaprosić na dobrą kolację. Bo to ja cały czas byłam w kuchni - posiłki musiał przyjmować co 2,5 godziny. Znajomi prosili mnie, abym zdradziła im jego dietę. Ile ja tych przepisów powysyłałam...

 

To jak wygląda dzień Sebastiana?

Rano pił ciepłą wodę z cytryną, na śniadanie - płatki z zerowym jogurtem i owocami. W dzień wolny kanapkę z tuńczykiem i jajkami, potem koktajl. Na obiad zupy bez mięsa. Na drugie danie najczęściej pierś z kurczaka na parze albo łosoś lub naleśniki z ciemnej mąki z farszem. Na kolację sałatka. Michalina śmiała się, że tata je jak królik.

 

(…)

 

Ale chyba warto było się przemęczyć, bo Sebastian gra jak dawniej.

Tak i to jest najważniejsze. No i znowu pozwolił mi na mecze chodzić. Bo kiedyś stwierdził, że przynoszę mu pecha.

 

Jest przesądny?

Tak. Gdy jechaliśmy do Warszawy na mecz, to sprawdzał, czy czegoś nie zapomniał: „Szczęśliwy zegarek jest, szczęśliwa torba jest” - wyliczał. A ja wtrąciłam: „No, i ja jestem”. Spojrzał na mnie i stwierdził: „Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, zabierając cię na mecz, bo jeszcze pecha przyniesiesz” (śmiech). Pokonaliśmy Niemców, strzelił gola, pecha mu nie przyniosłam.

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław