Wydarzenia

W obozie rywala: Warta

2023-09-30 09:30:00
W sobotni wieczór Śląsk Wrocław rozegra spotkanie w ramach 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Rywalem ekipy Jacka Magiery będzie Warta Poznań, która nie raz już pokazywała, że potrafi znaleźć sposób na wyżej notowanego przeciwnika. Nadchodzący pojedynek w Grodzisku Wielkopolskim zapowiadamy wraz z Bartoszem Kijeskim, dziennikarzem Głosu Wielkopolskiego.

Poznański zespół wszedł w tegoroczne zmagania w niezłym stylu. Co prawda, na otwarcie Warta przegrała z Pogonią Szczecin, ale w kolejnych dwóch spotkaniach zespół zdołał pokonać Górnika Zabrze, a także wywieźć punkt z Częstochowy. Nieco gorsza postawa w ostatnich meczach sprawia, że drużyna ze stolicy Wielkopolski przed startem kolejki plasuje się na 12. pozycji.

- Patrząc na to, jaki Warta miała skład przed sezonem i jaki był terminarz - spotkania z mistrzem Polski Rakowem Częstochowa, Lechem Poznań czy nieprzewidywalnym Górnikiem - to wynik jest satysfakcjonujący. Tak też mówił na jednej z ostatnich konferencji trener Dawid Szulczek. Warta mierzyła i mierzy się z wieloma problemami. Nie tylko sportowymi, ale też tymi natury finansowej czy infrastrukturalnej. Te 9 punktów na tym etapie rozgrywek to nie jest zły wynik – mówi Bartosz Kijeski.


- W mojej opinii tych punktów mogłoby być nawet więcej. Były bowiem takie mecze, jak z Ruchem Chorzów czy Cracovią, gdzie drużyna miała je pod kontrolą i powinna zgarnąć zwycięstwa. Warta wciąż jest traktowana jako taki kopciuszek czy ciekawostka ligowa. To jest już jednak czwarty sezon w Ekstraklasie i zespół pokazywał wielokrotnie, że potrafi grać z mocnymi rywalami. W tym roku była wygrana z Legią czy dwa remisy z Rakowem. To silny, nieprzewidywalny zespół. Kłaniam się przed trenerem Szulczkiem, bo potrafi wykrzesać z zespołu 100 proc. możliwości, a nawet więcej – dodaje.



Ostatni pojedynek Warta rozegrała w ramach Fortuna Pucharu Polski. Poznaniacy, w przeciwieństwie do Śląska, udanie rozpoczęli przygodę w tych rozgrywkach. Choć Warta początkowo przegrywała z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, to zespół potrafił odrobić straty i ostatecznie przejść do dalszej fazy zmagań.


- Oczywiście, że taki mecz może napędzić. Wygrane w takim stylu motywują. To był mecz pucharowy, więc najważniejszy jest awans. Może to trochę trywialne i oczywiste, ale nie ma łatwych meczów w tych rozgrywkach. Mieliśmy już wiele przykładów, jak chociażby Lechii Zielona Góra czy KKS-u Kalisz, ekip z niższych lig, które świetnie sobie w Pucharze Polski radziły. Strata bramki i szybkie odrobienie strat na pewno jest dla zespołu budujące – ocenia dziennikarz Głosu Wielkopolskiego.


Jeszcze istotniejsze dla zespołu prowadzonego przez Dawida Szulczka może być gol strzelony przez Dario Vizingera. Kibice poznańskiego zespołu wciąż bowiem liczą na to, że w drużynie znajdzie się strzelec, który swoimi osiągnięciami będzie w stanie wypełnić lukę po Adamie Zrelaku.


- Pod nieobecność Adama Zrelaka Warta musi mieć takiego jednego, konkretnego snajpera. Zawsze się mówiło, że trudno znaleźć zawodnika, który musi w razie czego wejść w buty tego napastnika. Ja tego piłkarza oglądałem w sparingach, dokładnie prześledziłem i miałem ogromne nadzieje przed sezonem. Ma doskonałą okazję, aby się pokazać. Jeśli nie odpali teraz, to trener Dawid Szulczek będzie miał duży ból głowy – tłumaczy nasz rozmówca.



Wszystko wskazuje na to, że w sobotę Śląsk, podobnie jak w rywalizacji z Piastem, będzie musiał się trochę nagłowić, aby sforsować linię obrony rywala. Choć zespół Warty stracił w tegorocznych zmaganiach 11 goli, to właśnie defensywa uznawana jest za jego najmocniejszą stronę.


- Mówiąc o plusach, skupiłbym się na defensywie. Uważam, że Dawid Szymonowicz jest niedocenianym obrońcą. Prawdziwy lider. Nawet, gdy Warta nie dowozi wyniku, to jest to najmocniejszy punkt drużyny. Świetnie się rozumie z Dimitriosem Stavropoulosem. Ten środek jest naprawdę solidny i wykonuje zadania. Może to być dziwne, że Warta przegrywa, a tych zawodników teraz wskazuję, ale bez nich punktów byłoby jeszcze mniej. Z nimi bramkarze mogą się czuć pewniej. W ataku jest natomiast chimeryczność. Ktoś zagra fajnie, a potem jest zjazd, jak w przypadku Miguela Luisa. Kajetan Szmyt też ma przebłyski, ale brakuje doświadczenia i zimnej krwi. Znacznie solidniejsza jest więc defensywa – stwierdza Bartosz Kijeski.


W 10. kolejce ponownie będziemy mieli test tego, jak wrocławianie czują się w ataku pozycyjnym. Warta preferuje bowiem grę z kontry i najpewniej będzie liczyła na błędy, a także okazje do wyprowadzenia szybkich i zaskakujących ataków.


- Kilka tygodni temu powiedziałbym, że to Warta będzie kontrolować mecz. Wiemy jednak, w którym miejscu był Śląsk i to też pokazuje jak wiele w piłce nożnej może się zmienić przez tak krótki moment. Wrocławianie grają ciekawą piłkę i dobrze się to ogląda. Warta nie lubi takich spotkań, gdy ma nadawać rytm. Nie czuje się w tym dobrze. Wolą kontrować i w tym wyglądają przyzwoicie. Spodziewam się, że Warta odda piłkę Śląskowi. Mam wrażenie, że zespół wyczerpał limit fatalnych spotkań dla kibica. Nie sądzę, aby to był taki mecz, na którym kibice w sobotni wieczór będą przysypiać – podsumowuje dziennikarz Głosu Wielkopolskiego.

Autor: Bartosz Rabenda, Fot. Adriana Ficek

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław