Wydarzenia

W piątkowej prasie o Śląsku Wrocław

2014-09-26 10:00:00
Zapraszamy na przegląd informacji prasowych, które ukazały się w dzisiejszych gazetach. Wybraliśmy dla was te najciekawsze, które dotyczą Śląska Wrocław.

Gazeta Wrocławska - Fałszywy beniaminek

 

Śląsk Wrocław do meczu z Górnikiem Łęczna przystąpi bez żadnych osłabień kadrowych, ale II trener Paweł Barylski ostrzega, że to trudny rywaI.  - Górnik Łęczna jest nietypowym beniaminkiem, ponieważ grają w nim bardzo doświadczeni zawodnicy. Zaczynając od kapitana Sergiusza Prusaka. Warto zwrócić też uwagę na Macieja Szmatiuka, Łukasza Mierzejewskiego, Przemysława Kaźmierczaka czy Grzegorza Bonina, którzy w przeszłości grali już w ekstraklasowych zespołach. Będzie to mecz, w którym cierpliwie będziemy musieli stosować naszą filozofię gry. Analizy pokazują, że jeśli oddać zawodnikom z Łęcznej pole, to potrafią to wykorzystać. Mamy swoją filozofię gry, która na naszym stadionie i na wyjazdach opiera się na posiadaniu piłki i narzucaniu stylu gry przeciwnikowi. Będziemy chcieli to stosować - mówi Barylski. Jak zapowiedział, zawodnicy wczoraj po południu mieli przejść jeszcze badania, które określą ich poziom zmęczenia po pucharowym spotkaniu z Widzewem w Łodzi.  - Będziemy na pewno dążyli do tego, by nasza gra wyglądała tak, jak w pierwszej połowie meczu z Koroną. Posiadanie piłki, z małą ilością kontaktów, przenoszenie gry przez podanie na połowę przeciwnika, stwarzanie sytuacji i finalizowanie tych okazji - stwierdził II trener WKS-u.

 

Przegląd Sportowy - Dogonić brata i... trenera

 

Flavio Paixao trafiał do siatki w trzech kolejnych spotkaniach Śląska: z Górnikiem Zabrze, Legią Warszawa i Koroną Kielce. Gdyby zdobył bramkę jeszcze z Łęczną, wyrównałby klubowy rekord, dzierżony między innymi przez trenera Tadeusza Pawłowskiego i Marco Paixao. Temu ostatniemu też w poprzednim sezonie zdarzyło się trafić w czterech kolejkach ekstraklasy z rzędu (oprócz tej dwójki, sztuka ta kiedyś udała się również przedwcześnie zmarłemu Dariuszowi Marciniakowi). - Życzyłbym sobie mieć ciągle taki problem, że któryś mój piłkarz grozi mi wyrównaniem albo i zabraniem rekordu - mówi Pawłowski. - Ftavio jest zdolny do strzelenia nawet ponad dziesięciu goli w sezonie. Wiosną go krytykowali, że jedzie na nazwisku brata, a ja twierdzę, że to jest piłkarsko podobna jakość, choć inny typ zawodnika. Przecież to, co on potrafi zrobić, wchodząc ze skrzydła między obrońców na pełnym gazie, to jest sensacja - dodaje trener. - Mój brat jest w tej chwili najlepszym piłkarzem Śląska. Gdy patrzę na jego grę, nakręcam się do pracy przy mojej rehabilitacji - komentuje Marco Paixao, który leczy kontuzję kości strzałkowej.

 

Przegląd Sportowy - Sorry, Śląsku, ale dziś nie wygrasz (rozmowa ze Sławomirem Nazarukiem)

 

Dwudziesty pierwszy wiek zastał pana w Śląsku Wrocław...  

Oj, widzę, że będziemy grzebać w trupach. No tak, na przełomie wieków byłem piłkarzem Śląska.  

Beniaminek sprowadzał pana do Wrocławia jako wielką gwiazdę Górnika Łęczna, który na dodatek ledwo co przegrał ze Śląskiem walkę o awans do ekstraklasy. Ale jakby tego było mało, to z panem do Śląska przenosił się też trener łęcznian Władysław Łach. 

Nie wiedziałem wtedy, że wrocławianie dogadali się też z naszym trenerem. Naprawdę. Myślałem o swoim kontrakcie, a nie o tej całej otoczce, o której, przyznaję, jednak trudno było zapomnieć.

 

(…)

 

Pamięta pan swój pierwszy mecz w barwach Śląska?  

Coś sobie przypominam... jak przez mgłę. No dobra, żartuję. Oczywiście, że pamiętam. To był. pierwsze spotkanie po awansie Śląska do ekstraklasy. Wygraliśmy z Górnikiem Zabrze 1:0, ja strzeliłem gola.  

Zaczęło się więc pięknie. Jak to się stało, że pan supersnajper za półtora miliona złotych z Łęcznej, do końca tamtego sezonu dorzucił już tylko dwa gole. A w następnym tylko sześć?  

Przecież ja nigdy nie byłem snajperem-kilerem. Owszem, miałem taki zabójczy sezon w Łęcznej, w której nastrzelałem 20 goli, ale to był wyjątek. Biegałem po skrzydle i generalnie skupiałem się na dostarczaniu piłek środkowemu napastnikowi...

 

Dziennik Wschodni - Wychowanek kontra Górnik

 

Jednym z piłkarzy Śląska jest Mariusz Pawelec, wychowanek zespołu Łęcznej. W latach 2003-2006 rozegrał w barwach „zielono-czarnych" ponad 50 spotkań w ekstraklasie. Teraz po raz pierwszy w meczu o punkty zmierzy się ze „swoim" klubem.  - Miałem okazję zagrać z Górnikiem w barwach Śląska w sparingu, ale na poważnie jeszcze nie rywalizowaliśmy. W kolejnych meczach życzę Górnikowi, jak najlepiej, ale wierzę, że w piątek to my będziemy górą - mówi 28-letni obrońca. I przyznaje, że nadal w drużynie z Łęcznej ma kolegów.-Jest Velo Nikitović, Sebek Szałachowski, Paweł Socha, a także Sławomir Nazaruk, tylko teraz już w nieco innej roli, niż kiedyś. Staram się też raz na jakiś czas oglądać mecze Górnika. Ostatnio miałem ku temu okazję na początku sezonu, kiedy zmierzyli się z GKS Bełchatów. Uważam, że obaj beniaminkowie do tej pory pokazują się z bardzo dobrej strony i wnieśli do ligi sporo pozytywnych rzeczy. Ekipa z Wrocławia złapała wiatr w żagle i będzie faworytem dzisiejszego spotkania. Drużyna trenera Tadeusza Pawłowskiego z ostatnich czterech, ligowych pojedynków wygrała trzy. Porażka przyszła w starciu z Legią, ale po świetnym widowisku, w którym Śląsk potrafił strzelić mistrzowi Polski trzy gole. Kibice nie muszą też tęsknić za wicekrólem strzelców ubiegłych rozgrywek  Marco Paixao. Portugalczyk nadal leczy kontuzje, ale świetnie zastępuje go jego... brat bliźniak Flavio. 30-latek w czterech meczach z rzędu wpisuje się na listę strzelców.  W lidze ma na koncie cztery gole, a kolejnego dorzucił we wtorek podczas wygranego spotkania z Widzewem Łódź w Pucharze Polski (2:1).

 

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław