Wydarzenia

W poniedziałkowej prasie o Śląsku Wrocław

2014-09-01 09:55:12
Zapraszamy na pierwszy w tym tygodniu przegląd prasowych informacji. Dominują oczywiście podsumowania fantastycznego zwycięstwa Śląska Wrocław nad Górnikiem Zabrze.

Gazeta Wrocławska - Śląsk Wrocław lepszy od lidera

 

Piłkarze WKS-u sprawili swoim fanom miłą niespodziankę, pokonując faworyzowanego Górnika Zabrze 2:0. Obie bramki zdobył Flavio Paixao. Spotkanie nieco odważniej rozpoczęli goście, którzy już w drugiej minucie stworzyli sobie pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki, ale piłka po indywidualnej akcji Romana Gergela nieznacznie minęła lewy słupek bramki Mariusza Pawełka. Było to pierwsze poważne ostrzeżenie dla gospodarzy. (…) Piłka przenosiła się spod jednej bramki pod drugą, a kluczowa akcja w pierwszej połowie rozegrana została w 34 minu. Wtedy to fantastycznym podaniem za plecy obrońców popisał się Sebastian Mila, a do piłki dopadł Flavio Paixao. Skrzydłowy wrocławian pomknął na bramkę Górnika i precyzyjnym strzałem w długi róg wyprowadził swoją drużyną na prowadzenie. (…) Blisko gola na 1:1 był wprowadzony po przerwie Maciej Mańka, ale będąc w narożniku pola karnego, uderzył minimalnie niecelnie. Za to już kilka minut później mogło być nie 2:1, ale nawet 3:1 dla Śląska, gdyż najpierw dogodnej sytuacji nie wykorzystał Paixao, a chwilę później Mila. (…) „Górnicy” już szykowali się do kolejnej długiej wrzutki w pole karne WKS-u, ale wtedy gospodarze przejęli piłkę, po czym Mila kapitalnie obsłużył Flavio Paixao. Portugalczyk sam pobiegł z piłką od połowy boiska i ze stoickim spokojem przelobował wychodzącego Steinborsa, czym ostatecznie pozbawił drużynę gości nadziei na choćby remis w tym spotkaniu. Chwilę po tej akcji sędzia Daniel Stefański zakończył zawody. - Szacunek dla moich zawodników za to, że nie przestraszyli się lidera i zdobyli dwie bramki. Górnik czuje się najlepiej z piłką przy nodze, ale dzisiaj to my prowadziliśmy grę. Udowodniliśmy, że wygrana w ostatniej kolejce w Białymstoku nie była przypadkiem – powiedział po meczu zadowolony trener Tadeusz Pawłowski.

 

Słowo Sportowe - Pokazali im jak się kopie

 

W tygodniu przed meczem piłkarze Śląska w specjalnym filmiku obiecywali graczom z Zabrza, że pokażą im, jak się kopie. I dotrzymali słowa. Wrocławianie wygrali w sobotę 2:0, przerywając tym samym serię zabrzan sześciu meczów bez porażki. Przerwał także swoją strzelecką niemoc Flavio Paixao. Kapitan Śląska po raz pierwszy trafił we Wrocławiu podczas meczu ligowego. I to od razu dwukrotnie. Drużyna z Zabrza nie ma szczęścia do ekstraklasowych występów we Wrocławiu. Ostatni raz Górnik wygrał tu (2:1) 6 kwietnia 2002 roku. Wówczas w barwach Śląska grał Remigiusz Jezierski, który sobotni mecz komentował w Canal +. Zwycięstwo w sobotę było siedemnastą ekstraklasową wygraną Śląska we Wrocławiu (34 mecze, 8 remisów, 9 porażek, bramki 52:38) i utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że Stadion Miejski jest prawdziwą twierdzą. Śląsk nie przegrał tu ostatnich 11 meczów, czyli żadnego spotkania ligowego, w którym wrocławską drużynę prowadził Tadeusz Pawłowski. (…) To właśnie powtarzalność tego, co ćwiczyli na treningach i skupienie na ćwiczeniach dały Śląskowi wygraną nad liderem ekstraklasy po 6 kolejkach.  - W tygodniu bardzo dobrze przygotowywaliśmy się na ten mecz. Trenowaliśmy prostopadłe podania i właśnie po takich zagraniach padły dwie bramki. Były jeszcze 2-3 szanse. Sam miałem jedną z nich. Nie strzeliłem gola, ale jestem zadowolony, że Paixao po tej serii bez bramki dzisiaj się udało i pokazał, że jest dobrym piłkarzem. Wygrał nam mecz – radował się Lukasz Droppa. (…) Znów, podobnie jak we wszystkich, poza ostatnim sezonem, w roli asystenta świetnie spisuje się Mila. Były kapitan Śląska imponuje bardzo dobrą formą i harowaniem w pocie czoła na całej długości i szerokości boiska. Nawet biega dużo szybciej, chociaż do sprinterów nigdy nie należał. I obojętne dla niego jest, czy gra w środku pola jak w ostatnich meczach, czy też po prawej stronie linii pomocy, albo nawet jako napastnik. - Ten, kto oglądał nasze mecze uważnie, wiedział, że nawet jak wychodził na prawym skrzydle, to spędzał sporo czasu na środku. To była fałszywa rola, w której się dobrze czuł - chwali „Milowego” Pawłowski.

 

Gazeta Wyborcza - Świetny Śląsk pobił lidera ligi

 

To był najlepszy mecz w tym sezonie we Wrocławiu. Śląsk po dobrej grze wygrał z Górnikiem 2:0 i pokonał zabrzan jako pierwsza drużyna w ekstraklasie. Wrocławianie naprawdę mają powody do zadowolenia. W lidze wreszcie są blisko czołówki, wygrali dwa spotkania z rzędu, w sobotę pobili u siebie lidera tabeli.  Nade wszystko podopieczni trenera Tadeusza Pawłowskiego zagrali atrakcyjnie, a jednocześnie walecznie. Stworzyli sobie kilka dobrych sytuacji, strzelili dwa gole, w defensywie byli niezwykłe ofiarni. To właśnie to pozwoliło im w ostatniej chwili blokować strzały Górnika i uchronić się przed stratą bramki.  Zespól gospodarzy grał dobrze taktycznie, przyjezdnych zdominował szczególnie w pierwszej połowie. W całym spotkaniu wygrał zasłużenie. Bohaterem Śląska był z pewnością Sebastian Mila. W obecnej dyspozycji fizycznej i piłkarskiej dla zespołu jest bezcenny. Jego przypadek pokazuje, że czasem w futbolu nie ma sensu wyważać otwartych drzwi, szukać nowych rozwiązań na silę. Mila był już w tym sezonie próbowany na skrzydle, a także w roli napastnika. On sam pokazuje, że najlepiej czuje się tam, gdzie grywał zwykle. Jako rozgrywający. (…) Dwukrotnie ze świetnych dograń Mili skorzystał Flavio Paixao. W 34. minucie pokonał bramkarza Górnika technicznym strzałem po ziemi, w 90. efektowną podcinką.  Obserwujący mecz z trybun kontuzjowany Marco Paixao z uznaniem podniósł tylko kule do góry.  Co ciekawe, Flavio Paixao również właściwie wrócił na pozycję, na której grywał wcześniej. Zamiast za plecami napastnika lub w samym ataku gra na prawym skrzydle. Tam może się rozpędzić, wejść w więcej pojedynków jeden na jednego. A równocześnie wybiegać do prostopadłych podań ze środka pola. Wychodzi znakomicie.  Mimo braku klasycznego napastnika w Śląsku wyklarował się już ofensywny kwartet w postaci Paixao, Mili, Roberta Picha i grającego przed nimi Mateusza Machaja. Jednocześnie ostatnio lepsze wrażenie sprawia większa liczba zawodników - solidny bramkarz Mariusz Pawełek, pewni stoperzy Tomasz Hołota i Piotr Celeban oraz aktywniejsi Lukas Droppa i Krzysztof Danielewicz w środku boiska. Trener Pawłowski tłumaczy to tak: - Jako zespól potrzebowaliśmy czasu. Raz, że odeszli nam ludzie ze środka pomocy, dwa, że kontuzji doznał Marco, a trzy to fakt, że więcej w tym roku trenujemy. Na początku nogi były ciężkie, w grze brakowało płynności, ale teraz jest coraz lepiej. Cieszy mnie, że w naszej grze jest powtarzalność, a możemy nią zadowolić wrocławskich kibiców i siebie samych - zaznacza Pawłowski. Szkoleniowiec Śląska, choć prowadzi drużynę od marca, u siebie w lidze jeszcze nie przegrał.

 

Przegląd Sportowy - Wyleczeni ze snajperów

 

W składzie Śląska nie ma choćby jednego napastnika z prawdziwego zdarzenia, ale i tak ostatnio wrocławski zespół kłopotów odprawia rywali z kwitkiem. W sobotę poradził sobie z liderem ekstraklasy, którego do tej pory jeszcze nikt nie potrafił pokonać. Okazuje się, że Sebastian Mila, Flavio Paixao i nieoczekiwanie Krzysztof Ostrowski dają potrzebną jakość w ofensywie. To efekt terapii trenera Tadeusza Pawłowskiego, który postawił na piłkarzy „po przejściach". (…) Obrońca Ostrowski po katastrofalnym meczu w Bełchatowie i wypadnięciu z meczowej „18" uwierzył trenerowi, że znowu - jak przed laty - może być groźnym skrzydłowym, a Flavio wreszcie zrozumiał, dlaczego Pawłowski przekazał mu opaskę kapitańską należącą do Marco Paixao, choć gdy zapadała ta decyzja, przez szatnię przeszedł z trudem skrywany pomruk niezadowolenia.  Skuteczna terapia - Muszę budować tych chłopaków. Zresztą Ostrowski kiedyś sam zaangażował się w prowadzenie kliniki leczenia uzależnień, więc dobrze wie, co to skuteczna terapia - mówi trener Śląska. Ostrowski to bohater drugiego planu. Jest tylko rezerwowym, ale wchodzi do gry w drugiej połowie i pomaga drużynie w wygrywaniu. (…) - Po jednym z treningów mówię Krzyśkowi: „Chłopie, przecież ty kiedyś miałeś taki potencjał, że w reprezentacji Polski powinieneś grać. A on na to: „No, miałem". „To pokaż znowu na boisku, co potrafisz. Chcę cię widzieć, jak przed laty, w ofensywie". I Chyba wziął to sobie do serca - cieszy się Pawłowski. (…) Ostrowski był kiedyś objawieniem ligi, podpisał kontrakt z Legią Warszawa, ale nie poradził sobie przy Łazienkowskiej, a potem nawet w Widzewie Łódź. Na kilka lat jako piłkarz przestał istnieć. Zajął się prowadzeniem pod Wrocławiem ośrodka dla ludzi mających problemy z uzależnieniami. Do zawodowej piłki wrócił tylko dlatego, że półtora roku temu kontrakt zaproponował mu Śląsk. Wiele nie ryzykował. Ale dopiero teraz stał się znaczącą postacią drużyny. - Z jego życiowym doświadczeniem już wiem, że kiedyś może być bardzo wartościowym trenerem, jednak potrzebuję go jeszcze na boisku - mówi Pawłowski.  Trener Śląska potrzebuje też Mili. Statystyki nie kłamią: gdy on regularnie asystował, Śląsk zajmował w lidze miejsce na podium. A w tym sezonie były reprezentant Polski znowu zagrywa kolegom doskonałe piłki. Korzysta na tym Flavio Paixao, który wreszcie przestał się przejmować złośliwymi uwagami, że na boisku jest niespecjalnie udaną podróbką brata-bliźniaka. Bo w meczu z Górnikiem grał jak Marco. Wszystko się zgadzało: wygląd, ruchy, pozycja na boisku, opaska kapitańska. I gole.

 

Przegląd Sportowy - Zagrałem jak na PlayStation

 

Śląsk Tadeusza Pawłowskiego po raz kolejny pokazał, że dobrze czuje się w meczach, w których nie uchodzi za faworyta.  

Flavio Paixao: Z Górnikiem rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, a przecież jest to jeden z najlepszych zespołów w lidze. Po wyprowadzonych kontratakach stworzyliśmy sobie sześć, siedem sytuacji, które mogliśmy zamienić na bramki. Udowodniliśmy, że w naszym zespole tkwi duży potencjał, a przede wszystkim cały czas robimy postęp. Śląsk nie stoi w miejscu i jestem pewny, że będziemy jeszcze lepsi. To zwycięstwo tylko utwierdza w przekonaniu, że stać nas na miejsce w ścisłej czołówce tabeli.  

 

Sebastian Mila dwukrotnie asystował przy pana golach i trzeba przyznać, że były to podania najwyższej klasy. Dzięki temu w końcu przełamał pan passę dziesięciu meczów bez zdobytej bramki na Stadionie Miejskim. Może wypadałoby podziękować koledze z zespołu i postawić dobry obiad?  

Każdy z nas wykonał świetną pracę. Graliśmy w jedenastu i każdy dołożył coś od siebie w końcowy sukces. Mogliśmy dołożyć jeszcze jakieś bramki, dobrą okazję stworzył sobie chociażby Lukas Droppa. Jeśli chodzi o mnie, nie odczuwałem większej presji przed tym spotkaniem. Nie należę do zawodników, którzy liczą minuty spędzone na boisku bez strzelonego gola.  

 

Widział pan bramkę, jaką w meczu z Club Brugge przed rokiem zdobył Sebino Plaku? Pan niemal skopiował trafienie Albańczyka. 

Jasne, że widziałem. Dopingowałem Śląsk z trybun. Faktycznie, uderzyłem tak samo. Przyznacie, że to była sztuczka, jak byśmy grali na PlayStation? Poważnie mówiąc, od razu, gdy tylko dostałem podanie od Sebastiana Mili, wiedziałem, co zrobię. Przed tygodniem w podobnej sytuacji mijałem bramkarza Jagiellonii i sędzia podyktował rzut karny, a w sobotę zdecydowałem się na inne rozwiązanie. Jak widać, oba były skuteczne.

 

Super Express - Paixao zdołował Górnika

 

Kibice Śląska Wrocław przyzwyczajeni są do goli Paixao. Chodzi oczywiście o Marco, który od momentu przybycia do stolicy Dolnego Śląska zdobył już 27 bramek. Snajper przechodzi obecnie rehabilitację, a do strzelania wziął się jego bliźniak. Flavio wreszcie udowodnił, że z brata ma nie tylko nazwisko, zdobył dwa gole i dał Śląskowi zwycięstwo nad dotychczasowym liderem j Górnikiem Zabrze. Flavio Paixao (29 l.) pojawił się we Wrocławiu na początku roku, ale statystyki, delikatnie mówiąc, nie przynosiły mu chwały. W 19 meczach w barwach Śląska zdobył zaledwie... jedną bramkę. Trener Tadeusz Pawłowski nie ma jednak zbyt wielkiego pola manewru w formacji ataku (oprócz braci Paixao do dyspozycji ma trzech zawodników poniżej 19. roku życia), dlatego z uporem maniaka stawiał na Flavio.  Ten wreszcie odwdzięczył się za zaufanie. W meczu z Górnikiem, toczonym na początku w potężnej ulewie, Portugalczyk otworzył wynik sprytnym strzałem w 34. minucie, choć trzeba przyznać, że w momencie podania był na minimalnym spalonym.  Prawdziwym popisem było jednak drugie trafienie. Flavio urwał się obrońcom Górnika, popędził z piłką niemal przez całą połowę, a na koniec technicznym strzałem przelobował bezradnego Pavelsa Steinborsa. - Miałem sytuację sam na sam, pomyślałem, żeby przelobować bramkarza, i udało się. To była sztuczka jak z Playstation, tam to podpatrzyłem - uśmiechał się po meczu Flavio. - Do tej pory brakowało mi skuteczności, ale jeśli na 10 strzałów zdobędę 2-3 bramki, to będę z siebie zadowolony - dodał Portugalczyk, dla którego gole w meczu z Górnikiem były jego pierwszymi zdobytymi na stadionie Śląska.

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław