Wydarzenia

Wtorkowe gazety o Śląsku Wrocław

2014-10-14 09:50:00
Zapraszamy na przegląd wtorkowych gazet. Z dzisiejszej prasy wybraliśmy informacje, które brzmią najciekawiej w kontekście Śląska Wrocław i jego piłkarzy.

Gazeta Wyborcza - Mila - Wrocławski profesor

 

W sobotę na Stadionie Narodowym Polska pokonała Niemcy 2:0. To historyczne, bo pierwsze w historii zwycięstwo biało-czerwonych z Niemcami. Jednym z bohaterów spotkania był Sebastian Mila. Pomocnik Śląska w 77. minucie zastąpił Arkadiusza Milika, a kilka minut później strzelił gola, ustalając wynik meczu. W rozmowie z oficjalną internetową stroną Śląska Mila przyznał, że po meczu miał problem z zaśnięciem, głównie ze względu na „buzujące emocje i adrenalinę", ale także fakt, że musiał odpisać na blisko 200 SMS-ów, którymi został zasypany po meczu.  Jaka była jego pierwsza myśl, kiedy obudził się w niedzielę rano? - Ze przyśnił mi się piękny sen - śmiał się. (…) Mila nie ma wątpliwości, że bramka strzelona Niemcom była najważniejszą w dotychczasowej karierze. Ważniejszą nawet od tej, którą strzelił Manchesterowi City w 2003 r. w Pucharze UEFA jako zawodnik Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Wówczas pięknym strzałem z rzutu wolnego pokonał Davida Seamana. - Strzeliłem już wiele bramek, niektóre z nich decydowały o ważnych rzeczach. Tą jednak umieszczam na samym szczycie rankingu, nie tylko dlatego, że zdobyłem ją w meczu z mistrzami świata, ale przede wszystkim z powodu niezliczonej rzeszy osób, którym dała ona ogromną radość. Jej ciężar gatunkowy jest wyjątkowy, dlatego postanowiłem zadedykować ją moim ukochanym dziewczynom: narzeczonej Uli oraz córeczce Michalince - podkreślił Mila. (…) Trafienie Mili odnotowały zagraniczne media. Angielski „Daily Mail" napisał, że,Arkadiusz Milik i Sebastian Mila stworzyli historię, prowadząc Polskę do historycznego zwycięstwa nad Niemcami". Media, piłkarze, dziennikarze, politycy - to tylko część użytkowników Twittera, którzy pisali o niesamowitym zwycięstwie Polski i trafieniu Mili. „Wiedziałem, że najważniejsze bramki i asysty jeszcze przed Tobą. Inni wątpili, a Ty pokazałeś, że jesteś mistrzem świata" - pisał Tomasz Wieszczycki, przyjaciel Mili, który zna się z nim ze wspólnych występów w Grodzisku.  - Szczęsny to jest solid keeper! A Sebastian Mila? Nasz wrocławski profesor! - stwierdził z kolei bramkarz Śląska Wojciech Pawłowski.

 

Piłka Nożna - 7 pytań do: Sebastiana Mili

 

Czy czuje się Pan tak, jakby otrzymał drugie piłkarskie życie?

Nie tylko drugie, ale przy okazji jeszcze trzecie, a może i czwarte. Powiem wprost: zaraz po zdobyciu bramki poczułem się, jakby wszystko, co wartościowe, spadło do moich stóp, jakby stało się namacalne i możliwe do ogarnięcia. Była końcówka meczu, a zatem gdzieś przemknęła myśl, że ten mecz na pewno nie zostanie przegrany.

 

Przegrany? Graliście przecież z Niemcami, którzy nawet w doliczonym czasie potrafią zdobywać bramki i gnębić najlepsze drużyny.

I właśnie tak czułem. Wariowałem z radości, ale gdzieś w podświadomości uciekałem od ostatecznej myśli o zwycięstwie. To faktycznie są Niemcy, galaktyczna drużyna, aż do bólu konsekwentna, nawet gdy wysoko prowadzi. No więc do ostatniego gwizdka brakowało faktycznie niewiele, ale oni nawet na moment nie zwolnili i robili wszystko, by straty odrobić. To się czuło i widziało. Trzeba było być czujnym do ostatniego gwizdka, a nawet dłużej.

 

(…)

 

Dopiero pod koniec rozmowy użył pan zwrotu - wygraliśmy z aktualnymi mistrzem świata.

Trzeba to docenić, choć zdaję sobie sprawę z tego, że malkontentów nie brakuje i co poniektórzy będą narzekać na naszą postawę w pierwszej połowie tego meczu. Myślę, że źle się dzieje, że nie wszystkich stać na pozytywne myślenie. Wygraliśmy z drużyną niesamowitą i nie pomniejszajmy sukcesu, zachowując przy okazji trzeźwe podejście do tego sukcesu. Ja drużynę niemiecką odebrałem jako doskonałą. Wiem dopiero teraz doskonale, co musieli podczas mundialu czuć Brazylijczycy., gdy przejechał się po nich niemiecki walec i wbił siedem bramek, dopiero pod koniec okazując trochę litości. Nas wielu skreślało, ale po nas nikt się nie przejechał. To my wygraliśmy ten mecz 2:0.

 

Przegląd Sportowy - Następnych Goli nie przegapią

 

W obecnym sezonie miejsce w drużynie Tadeusza Pawłowskiego wywalczyło sobie aż dwunastu piłkarzy urodzonych na terenie województwa dolnośląskiego. To początek długofalowej polityki transferowej klubu. - Chcemy penetrować region, by utalentowani gracze nie trafiali wyłącznie do akademii Zagłębia Lubin, ale i mogli rozwijać swoje umiejętności w Śląsku - mówi „PS" trener Tadeusz Pawłowski. W przeszłości kibice Śląska narzekali na to, że klub nie potrafi poznać się na talentach, które wyrastają tuż obok - w klubach z regionu. Z pominięciem klubu z Wrocławia kariery robili tacy piłkarze z Dolnego Śląska jak: Janusz Gol, Igor Łasicki, Arkadiusz Piech, Mateusz Piątkowski, Maciej Wilusz, czy Piotr Zieliński. Takie sytuacje mają się już nigdy nie powtórzyć. (…) Oprócz młodzieży, w klubie odważnie sięgają po zawodników nieco starszych. 24-letni Paweł Zieliński, z którym pożegnało się Zagłębie, wylądował w ni-ligowej Ślęzie i łączył grę w piłkę ze studiami. Po dobrej rundzie jesiennej, przekonał do siebie sztab szkoleniowy Śląska. - „Zielu" jest dla amatorów świetnym przykładem. Co tydzień obserwujemy niższe ligi w celu znalezienia kolejnego takiego materiału na piłkarza - dodaje Pawłowski. Gracze z Dolnego Śląska mają także przyczynić się do poprawy frekwencji na 42-tysięcznym stadionie. - Kibiców na mecze przyciągają gwiazdy, jak Sebastian Mila czy Marco Paixao, ale i często znajomi z mniejszych miejscowości. Za Zielińskim przyjeżdżają ludzie z Ząbkowic Śląskich, mamy także Kamila Dankowskiego z Kłodzka. Może to pozwoli niedługo bardziej zapełnić stadion - kończy szkoleniowiec Śląska.

 

Fakt - To dla nich gra kapitan!

 

Dla Sebastiana Mili (32 l.) największą wartością w życiu jest rodzina. Dziś na Stadionie Narodowym nie zabraknie jego najbliższych. Na eliminacyjny dwumecz do Warszawy wybrały się narzeczona i córka piłkarza. Choć jeszcze kilka lat temu Mila mówił, że obecność jego kobiety na meczach Śląska przynosi mu pecha, tak dziś Urszula Koc (29 l.) jest szczęśliwym talizmanem nowego bohatera kadry. W sobotę przy okazji meczu z Niemcami (2:0) po raz pierwszy w życiu tatę w narodowych barwach oglądała także córeczka Michalina (5 l.). - Po bramce ułożyłem z rąk serduszko, które pokazałem w kierunku trybun. Ciężar gatunkowy tego gola jest wyjątkowy, dlatego postanowiłem zadedykować go moim ukochanym dziewczynom: narzeczonej Uli oraz córeczce Michalince - mówi Sebastian Mila, który dziś w meczu przeciwko przeciętnym Szkotom postara się o kolejne trafienia dla reprezentacji Polski.

 

Super Express - Mila będzie strzelał do 50-tki (rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem)

 

Nie sposób nie pochwalić jednak strzelców goli. Dwie różne historie - młody Milik, w Ajaksie grający od święta, i stary Mila, z którego się wszyscy śmiali, bo jeszcze niedawno był za gruby.

Ja się z Mili nie śmiałem. Mam do niego słabość. A co do jego bramki... Kiedy „Lewy” wystawił Sebastianowi piłkę, od razu wstałem, bo wiedziałem, że takie gole to Mila będzie strzelał do pięćdziesiątki. A Milik? W zespole Nawałki gra przy Lewandowskim, a w Ajaksie chcą, żeby grał jak Lewandowski. To dwie różne rzeczy.

Autor: Mateusz Kondrat

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław