Wydarzenia

Środowe gazety o Śląsku Wrocław

2014-10-29 08:52:00
1
Zapraszamy na nasz tradycyjny poranny przegląd prasy. W środowych gazetach dominuje oczywiście temat wczorajszego zwycięstwa Śląska nad drugoligową Stalą Stalowa Wola w rozgrywkach Pucharu Polski.

Przegląd Sportowy – Hiszpan Calahorro rozhartował Stal


Piłkarze Stali Stalowa Wola nie napiszą kolejnej romantycznej historii o biedakach, ośmieszających gwiazdy kasujące po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Śląsk zagrał tak, jak przystało na drużynę z ekstraklasy.

- Zwyciężyliśmy tylko jednym golem, ale gospodarze nie stworzyli sobie tak groźnych sytuacji, żeby można było powiedzieć, że było blisko niespodzianki. To my kontrolowaliśmy cały mecz – podsumował obrońca Śląska Tomasz Hołota.

Nic dodać, nic ująć. Tomasz Wietecha w bramce to za mało, żeby piłkarze Stalówki mogli myśleć o ćwierćfinale. Jego koledzy nie mieli argumentów, by wyeliminować Śląsk, zwłaszcza że od 61. minuty grali w osłabieniu. Goście dominowali przez cały mecz, nazbierali grubo ponad 60 procent posiadania piłki, a kilka minut po feralnej jedenastce przestrzelonej przez Sebastiana Milę dopięli swego. Centrował Tom Hateley, głową strzelił do siatki Hiszpan Juan Calahorro i choć gospodarze reklamowali spalonego, sędzia pozostał niewzruszony.
 

Gazeta Wrocławska – Śląsk już czeka. Na Legię?


Ekipa Tadeusza Pawłowskiego przedarła się przez 1/8 Pucharu Polski. Sukces rodził się w bólach, bo... tak często wyglądają w tych rozgrywkach pojedynki możnych z maluczkimi.

W sobotę wrocławianie grali jeszcze w Gdańsku, co wiązało się - rzecz jasna - z pokonaniem tysiąca kilometrów. By jednak te kilometry nie dały za bardzo w kość, drużynie zafundowano podróż samolotem. Bo na horyzoncie zbliżał się wtorkowy mecz Pucharu Polski w Stalowej Woli. Malkontenci powiedzą, że wymęczone 1:0 to kiepska wizytówka współlidera T-Mobile Ekstraklasy. Takimi jednak prawami rządzą się te rozgrywki. Że gdy - nikogo nie obrażając - na sportową prowincję przyjeżdża firma, to trzeba zrobić wszystko, by uprzykrzyć jej życie. Zamurować bramkę itd. A gdy jeszcze murawa nie pierwszej świeżości, to faktycznie niełatwo wpakować piłkę do siatki rywala. 

Plany gospodarzy pokrzyżował w końcu Bares Calahorro. Była 87 minuta, kiedy - po wrzutce - zdobył bramkę głową. Gospodarze domagali się odgwizdania spalonego, ale bezskutecznie. I słusznie, bo go nie było.

Sport – Bez niespodzianki


Przedstawiciel ekstraklasy niemal przez cały mecz miał kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami (posiadanie piłki 63%-37%), ale długo nie mógł złamać defensywy drugoligowca ze Stalowej Woli. 

Jedyny gol w tym meczu padł w 87 minucie, gdy po dośrodkowaniu Toma Hateleya Juan Calahorro głową skierował piłkę do siatki. Gospodarze reklamowali spalonego, lecz arbiter nie zmienił decyzji. Protestujący Wietecha zyskał tylko… żółtą kartkę.
 

Fakt – Juan Calahorro rozhartował Stal


Pierwsza bramka w barwach Śląska Juana Calahorro od razu okazała  się bardzo cenna! Hiszpan dał wrocławskiej drużynie awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Kilka minut wcześniej piłkarze Tadeusza Pawłowskiego nie wykorzystali karnego. Feralnym strzelcem okazał się Sebastian Mila, którego strzał obronił Tomasz Wietecha.

Trener Śląska Tadeusz Pawłowski mógł być zadowolony z gry swojej drużyny, która dominowała przez cały mecz. Aż do gola Calahorro brakowało jej tylko skuteczności.
 
Autor: Michał Mazur

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław