Wydarzenia

W piątkowej prasie o Śląsku Wrocław

2015-03-06 09:33:00
Zapraszamy na poranny przegląd prasy. Z piątkowych gazet wybraliśmy najciekawsze artykuły o Śląsku i jego piłkarzach. Dziś oczywiście najwięcej miejsca poświęcono wczorajszemu meczowi pucharowemu z Legią.

Przegląd Sportowy - Mistrzowie grają dalej

 
Góra emocji, dogrywka i na koniec rzuty karne. Na ćwierćfinałowy mecz nikt nie mógł narzekać. Zadowoleni kończyli go legioniści. Śląsk odpadł.
 
To była bitwa. Czasem na noże, ze zwrotami akcji, kontrowersyjnymi sytuacjami. Piłkarze raz strzelali ostrą amunicją, czasem też ślepakami, ale każdy, kto wybrał się wczoraj na stadion Legii, nie żałował. Może nie było dużo futbolu na wysokim poziomie, ale na brak emocji nikt nie narzekał. Ich dodatkowa porcja zaserwowana została w serii rzutów karnych. W niej zawiedli Marco i Flavio Paixao. Portugalczycy uderzyli słabo, a ich strzały obronił Dusan Kuciak. Nie trafił także Ondrej Duda, a po chwili jego rodak Milos Lacny. Sprawę na korzyć Legii rozstrzygnął Marek Saganowski.
 
Jedno było pewne: obie drużyny chciały awansować, nikt nie miał zamiaru odpuszczać. Legia szybko strzeliła gola (Michał Kucharczyk), ale ze spalonego. Śląsk odpowiedział, nieco przypadkiem i po niefortunnej interwencji Kuciaka, który wybił piłkę prosto pod nogi Petera Grajciara. Słowak pokonał rodaka i w tym momencie goście byli w półfinale.
 
Zdobyta bramka wzmocniła gości psychicznie. Uwierzyli, że to może się udać. Imponowali zaangażowaniem, grali bardzo agresywnie, a do tego skutecznie. Przez 30 minut, poza nieuznanym golem Kucharczyka, legioniści nie oddali celnego strzału. Mnożyły się błędy, czy to w ofensywie, czy przy wyprowadzaniu piłki, często takie, które na tym poziomie nie miały prawa się przytrafić. Legia była nerwowa, a to Kuciak źle trafiał w piłkę, Dominik Furman gubił ją przed własnym polem karnym, a Orlando Sa przegrywał kolejny pojedynek z obrońcami Śląska. Drużyna Tadeusza Pawłowskiego kontrolowała to spotkanie. Przy odrobinie szczęścia i skuteczności mogła prowadzić wyżej. Była mądrze ustawiona, formacje blisko siebie, asekuracja, wspomniana agresja - w ten sposób niwelowała atuty gospodarzy. Legioniści, jeśli czymś potrafili zaskoczyć, po indywidualnej akcji Ondreja Dudy czy sprytnym zagraniu Kucharczyka. Pozostali, w mniejszym lub większym stopniu, zawodzili.
 
 

Sport - Szczęście Legii

 
W pierwszym meczu ćwierćfinałowym PP pomiędzy Śląskiem a Legią padł remis 1:1, pozornie korzystny dla stołecznego zespołu w perspektywie rewanżu na jego stadionie. We wczorajszym spotkaniu długo prowadził Śląsk po strzale Petera Grajciara, ale za  sprawą Michała Żyry gospodarze doprowadzili do wyrównania. Rozstrzygnięcia nie przyniosło 90 minut, nie przyniosła i dogrywka. Zadecydowały karne, które lepiej wykonywali gospodarze, wygrywając 3:1.
 
 

Gazeta Wyborcza - Legia lepsza w karnych

 
Legia Warszawa awansowała do półfinału Pucharu Polski. W rewanżowym meczu ćwierćfinałowym zremisowała ze Śląskiem Wrocław po dogrywce 1:1, ale w serii rzutów karnych zwyciężyła 3:1. W pierwszym spotkaniu także było 1:1. Wczoraj gole strzelili: dla Śląska Peter Grajciar (12.), dla Legii Michał Żyro (53.). O finał Legia zagra ze zwycięzcą dwumeczu Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko-Biała.
 
 

Gazeta Wrocławska - O Mili można szybko zapomnieć? Grajciar i Machaj walczą o jego miejsce

 
W niedzielę Śląsk Wrocław podejmie Legię Warszawa (godz. 18). Nie zagra Mateusz Machaj, więc szansę powinien dostać Peter Grajciar. 
 
Maraton meczów Śląska z Legią trwa. Po wczorajszym rewanżu w ćwierćfinale Pucharu Polski w Warszawie (spotkanie zakończyło się po zamknięciu tego wydania „Gazety Wrocławskiej") obie drużyny po raz kolejny zmierzą się już w niedzielę we Wrocławiu w ramach XXIII kolejki ekstraklasy. Od pierwszych minut w wyjściowej jedenastce wrocławian powinniśmy zobaczyć Petera Grajciara.
 
W Zabrzu szansę od pierwszej minuty dostał Mateusz Machaj i wykorzystał ją znakomicie - zanotował asystę i sam strzelił bramkę. Zarobił jednak czwartą żółtą kartkę w sezonie i w niedzielę będzie musiał pauzować. Dlatego właśnie przeciwko Legii od początku powinniśmy oglądać Grajciara. On w potyczce z Górnikiem początku wszedł na boisko z ławki, także zaliczył asystę, a niewiele brakowało, by dołożył drugą. Chociaż dostał zaledwie 25 minut, to wypadł bardzo dobrze.
 
Wygląda więc na to, że rywalizacja o pozycję Sebastiana Mili rozkręca się i może zespół Tadeusza Pawłowskiego szybciej niż przypuszczaliśmy zapomni o stracie rozgrywającego.
 
 
Autor: Michał Mazur

Zobacz również

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław